poniedziałek, 16 lutego 2015

Bractwo Pierścienia


tytuł:                           Bractwo Pierścienia
autor:                          John Ronald Reuel Tolkien
przeczytana:               15 lutego 2015
tytuł oryginału:            "The Lord of The Rings. The Fellowship of the Ring"
data wydania: pierw.:  1954
                      polsk.:  2002
wydawnictwo:            Libros
tłumaczenie:               Jerzy Łoziński
liczba stron:               600
ISBN:                        83-7311-253-7
kategoria:                   fantastyka
moja ocena:               10/10
seria:                         Śródziemie
                                 Władca Pierścieni tom 1/3


  "Kiedy Bilbo Baggins z Bag End oznajmił, że wkrótce wyda wspaniałą ucztę dla uświetnienia swoich sto jedenastych urodzin, w Hobbitowie zapanowały wielki gwar i podniecenie.
  Bilbo, osoba bardzo bogata i wybitna, cieszył się w Shire niesłabnącą sławą od sześćdziesięciu lat, kiedy to znienacka zniknął, a potem równie nieoczekiwanie się pojawił. Bogactwa, jakie przywiózł, obrosły legendą i panowała powszechna opinia, że bez względu na to, co mówiłby sam Bilbo, wzgórze w Bag End podziurawione jest tunelami pełnymi skarbów. Jakby tego było mało, sławę wspierała także niezwykła żywotność Bilba. Czas mijał, ale wydawało się, że ma niewielki wpływ na imć Bagginsa. W wieku lat dziewięćdziesięciu wyglądał tak samo jak Bilbo pięćdziesięciolatek. Gdy osiągnął dziewięćdziesiąt dziewięć lat, zaczęto o nim mówić, że dobrze się trzyma, chociaż bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że się w ogóle nie zmienia. Niektórzy kręcili głowami i myśleli, że to zbyt wiele jak na jednego hobbita; wydawało się niesprawiedliwe, by ktoś cieszył się nieprzemijającą młodością i w dodatku korzystał z nieprzebranych skarbów.
  - Kiedyś za to wszystko zapłaci - powiadali sceptycy. - To niezgodne z naturą i będą z tego kłopoty!"


OPIS
  Władca Pierścieni to najsłynniejsza powieść J.R.R. Tolkiena, okrzykniętego przez czytelników "Timesa" pisarzem XX wieku.

  Pierwsza powieść Tolkiena zrodziła się z opowieści, jakie pisarz wymyślał dla swoich małych synków. Tak powstał Hobbit, czyli tam i z powrotem. Powodzenie książki i sympatia, jaką wzbudzili stworzeni przez wyobraźnię pisarza hobbici, skłoniły go do napisania kontynuacji, tym razem przeznaczonej dla dorosłego czytelnika. Władca Pierścieni to zaliczana do szczytowych osiągnięć fantastyki baśniowej wielka epopeja o walce dobra ze złem, osadzona w realiach szczegółowo opisanego fikcyjnego świata. Zamieszkujące go ludy mają własne języki, miary czasu, legendy i mity. Książka wzbudziła entuzjazm czytelników. Od połowy lat 60. na całym świecie zaczęły powstawać kluby miłośników twórczości Tolkiena, wydające własne pisma i organizujące tolkienowskie zjazdy.

MOJA OPINIA
  John Ronald Reuel Tolkien, to postać ponadczasowa, która od 1892 do 1973 roku istniała na tym świecie, jako obywatel, rodzic, przyjaciel, a przede wszystkim pisarz. Nie muszę chyba przedstawiać go dokładniej, ponieważ (mam taką szczerą nadzieję) wszyscy poznali go w jakimś nieokreślonym bliżej stopniu. Czy to z filmów, czy książek, czy tłumaczeń. Chciałabym jednak dla ciekawostki dodać, że znał on ponad 30 języków (w dużym stopniu), wymarłych, tj. łacina, hebrajski, nordycki i wiele innych. Podobno uczył się także języka polskiego, jednak uznał go za język bardzo trudny i nie potrafił się nim dobrze posługiwać.
 
  Skarb, nie człowiek.

  W moim egzemplarzu dzieła wielkiego pisarza, znajduje się Przedmowa, która, napisana przez samego Tolkiena, wyjaśnia jak to się stało, że stworzył to dzieło, że powstawało przez wiele lat i to za sprawą namowy znajomych, ujrzało światło dzienne. W Prologu wyjaśnione są najważniejsze hobbitowe wydarzenia, ich tradycje oraz uzależnienia, np. ziele fajkowe. Można przeczytać również o ich początkach, wojnach oraz roszczeniach sobie praw do danych ziem. Dzięki temu Prologowi można zrozumieć sens ich postępowania (acz nie do końca), długowieczność oraz miłość do pracy na roli.

  Bardzo długo zastanawiałam się czy pisać o czym jest fabuła. Ostatnimi czasy każdy kto sięga po tę książkę pisze jedynie, że jest taka czy taka. Ponieważ tak dobrze jest znana, że kolejne opisywanie jej treści jest czasami bezcelowe. Stwierdziłam, że i ja również nie będę tego robić. Nie dlatego, że to byłoby dla mnie nudne czy męczące, jednak dlatego, że nie potrafiłabym tak wiernie przedstawić wszystkiego, jak podaje to książka. Znając mnie napisałabym za dużo dla czytelnika, który po książkę nie sięgnął lub pominęła jakiś istotny fakt, dla osoby, która już czytała tę pozycję.

  Ze swojej strony mogę napisać, że nie tego spodziewałam się, co zastałam. Sądziłam, że książka będzie równie krwawa, niebezpieczna, co film. Bez tchu opisywane będą kolejne przygody, w które wkradałyby się elementy czysto 'plastikowe', bo nigdy nie mogłyby zaistnieć w realnym świecie. Sądziłam, że książka będzie biernie opływała najważniejsze emocje i zachowania, pozostawiając resztę rozszalałej wyobraźni, przez co mogłaby być interpretowana źle. Sądziłam, że spotkam się z zawiścią i wszechobecnym złem, pragnieniem dominowania na wszystkim i nad wszystkimi, aby być wszechpotężnym, niezastąpionym i nieśmiertelnym.

  Otrzymałam coś, co wbiło mnie w kanapę, połączyło nierozerwalnie z fantastyką, a znikome prześwity zakleiło gadem, aby świat otaczający mnie przestał istnieć. Otrzymałam najpiękniejszą bajkę-opowieść-historię-balladę, o jakiej kiedykolwiek marzyłam. Otrzymałam lekkość, barwność i piękno, które nawet najlepszy film z najefektowniejszymi wizualizacjami nie potrafiłby mi przedstawić. Moja wyobraźnia zaakceptowała wszystko, co wyszło spod pióra Tolkiena i dziękuję mu, obiecując, że nigdy nie zostanie zapomniany, tak długo jak długo żyć będą ludzie czytający.

  Podczas czytania wyłapałam wiele niezgodności z filmem, czym mordowałam swoich znajomych, za każdym razem gdy ich widziałam. Przecież musieli wiedzieć, że to nie Arwena pomogła Frodowi przedostać się przez rzekę i to nie ona jej fale wzburzyła. Musieli wiedzieć, że to nie Frodo rozstrzygnął zagadkę pod drzwiami wejściowymi do Morii. No i oczywiście nie mogłam pominąć również w swoich relacjach informacji o Gollumie. A oni akceptowali to z lekkim uśmiechem pobłażliwości i paranoi, podczas gdy ja byłam rozanielona. Ale oni pozostaną w cieniu, nieoświeceni, nie przeczytawszy Tolkiena.

  Nie wiem czy potrafię w równym stopniu tak dobrze pisać, co odczuwać słowa książki. Jestem zafascynowana i oczarowana. Tolkien uratował mą duszę przed zgubnym wpływem Charlaine Harris, za co będę mu dozgonnie wdzięczna. I choć we wstępie wspominał, że książkę ukończyć mu było niezwykle ciężko i pisana była przez bardzo długi okres czasu, ja nie odczułam zmian w stylu autora. Pozostał on dla mnie od pierwszej strony do ostatniej jednostajnie przyjemny. Posuwając się ruchem przyśpieszonym, dodawał elementy niebezpieczeństwa, które czyhały ze strony nieprzyjaciela, umiarkowanie dozując grozę i wiedzę.

  I choć wydawać się może, że oddaję swe serce wielu pisarzom, jak pisałam zarówno przy Zafónie jak i Kingu, to prawda jest taka, że moje serce jest wystarczająco przestrzenne, aby pomieścić ich wszystkich, bez możliwości jakichkolwiek niesnasek. Każdy z tych autorów ma w sobie coś, co wyróżnia i cechuje ich osobowości, pośród tak wielkiego chłamu i brudu, jaki czasem udaje nam się wydobyć. Wspominam tutaj o chłamie i rynsztoku nie przypadkiem, gdyż Tolkien powinien unosić się nad nimi na złotej niteczce przywiązany, wprost dla rąk czytelnika.

  Rozpisałam się tak, a nawet nie streszczałam fabuły książki. Jedynym usprawiedliwieniem jakie znajduję dla siebie to odczuwanie. Mogłabym pisać i pisać, jednak najważniejszym, co chcę przekazać, jest zachwyt. Mam nadzieję, że ktoś, kto jeszcze nie czytał "Bractwa Pierścienia" tudzież "Drużyny Pierścienia" (bo to jedno i to samo), przeczyta z przyjemnością.

FRAGMENTY
  Postanowiłam dzisiaj, niestandardowo, miast przepisywać fragmenty, zrobić im zdjęcia, gdyż litery stawiane przez moje palce nigdy nie oddają świetności, bystrości oraz nastroju, słów stworzonych przez J.R.R. Tolkiena.

  Pierwsze zdjęcie uwiecznia wstęp do trylogii o Pierścieniach. Stworzony przez Tolkiena, nieszablonowy, bo wprost z jego głowy przelany na papier.


  Następnie, dość zawiła przemowa Bilba, która zdobyła moje serce przy pierwszym obejrzeniu filmu, a która nie odbiega prawidłowością od tej w książce.


  Zaraz za tym chciałabym przedstawić piosnkę, zaledwie jedną, wybraną spośród tak wielu z tej książki. Rozpoczyna ona wędrówkę Bilba, ostatnią już w jego życiu.


  Po rymach przychodzi czas na coś mroczniejszego. Język Mordoru, obecny przy każdym oddechu Froda, podążającym w cieniu jego cienia. Bez wytchnienia i zmrużenia oka, nieodstępujący go na krok.



  Frodo, zmuszony wyruszyć w wyprawę, mając już pięćdziesiąt wiosen za sobą. Nostalgiczny i niechętny, gdyż wyprawa ta, od samego początku wydaje się niebezpieczna. Jednak żaden hobbit, choćby nie wiem o jak wybujałej fantazji, nie jest w stanie wyobrazić sobie ogromu tego niebezpieczeństwa.


    I elfickie mądrości. Powiada się: "Nie pytaj elfa o radę, albowiem usłyszysz odpowiedź i tak, i nie".


  Jednak nie tylko elfy w tej książce są stworzeniami, których zachowania trudno pojąć. Przecież krasnoludy także walczą o naszą uwagę... niemal każdą stroną tej powieści...


  I być może nie ma tu niczego wartościowego, niczego na czym oko mogłoby spocząć dłużej niż sekundę... jednak wyobraźnia przywołuje ten obraz przed moje oczy, nie pozwalając mu odejść. Czy jest więc to czymś zwykłym czy niepodobnym do niczego innego? Przecież tak trudno stwierdzić jednoznacznie o wyjątkowości przedmiotu, gdy tyle różnych osobowości ocenia.


  Co ofiaruję na koniec? Przemijanie i uczucie.




  Czasami dochodzę do wniosku, że mój aparat jest kobietą... Czy kiedyś go zrozumiem? O_o.


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:


18 komentarzy:

  1. Nawet nie wiem, jak dawno czytałam Władcę Pierścieni... Niestety, nic z niego nie pamiętam. Byłam wtedy nastolatką, zachłyśniętą filmem i tym obrazem, dlatego też w mojej pamięci został tylko ten widok. Musze znów zasiąść z tą książką pod kocem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam gorąco do kolejnego przeczytania. Tolkien jak magnes, przyciąga i nie pozwala się oderwać. :)

      Usuń
    2. Na pewno. Chociaż ciężko będzie przebrnąć, kiedy filmy zna się prawie na pamięć :/ Ale spróbuję :D

      Usuń
    3. Mi to wcale nie przeszkadzało :) nawet oczekiwałam fragmentów, które będą się różniły, aby móc każdemu o tym opowiadać. :) Taki to już mój charakter :)

      Usuń
    4. Cóż, ja mam tak samo! :D O Harrym Potterze trułam wszystkim dookoła, że jak mogli zmienić to i nie dać tego... i tak dalej i tak dalej :D Więc może jak przeczytam to wymienimy się spostrzeżeniami :D

      Usuń
    5. Bardzo chętnie :)
      A więc czekam aż u Ciebie pojawi się recenzja :)

      Usuń
  2. Bardzo, bardzo chcę przeczytać :) nikt mnie tak jeszcze nie zachęcił, super, że powstawiałaś cytaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc przeczytaj :) Dla tej książki możesz porzucić postanowienie o nie kupowaniu nowych książek :)
      Staram się z każdej książki znaleźć jakiś cytat, który byłby mądry, zabawny, bądź poruszał jakąś strunę w mym serduszku :)

      Usuń
  3. Uwielbiam dzieła Tolkiena :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Władcę Pierścieni oglądałam chyba z 10 razy, ale niestety jeszcze nie miałam okazji przeczytać książki.
    i jak narazie się z tym wstrzymam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham! Kocham! Kocham! Chociaż to i tak za słabe określenie :P "Władcę pierścieni" darzę ogromny sentymentem i staram się co kilka lat wracać do jego lektury (zawsze na święta Bożego Narodzenia, bo wtedy to otrzymałam w prezencie swoje własne egzemplarze tej trylogii). :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również Kocham :) tak pięknej opowieści nie sposób nie kochać. ;)

      Usuń
  6. Jeju, ja już naprawdę muszę, muszę, muszę to przeczytać! Aż mi głupio, że jeszcze jej nie znam. Cytaty są wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dość późno po nią sięgnęłam, choć pragnęłam ją już od dawna :)
      Bardzo miła lektura, polecam ją gorąco :)

      Usuń
  7. Pamiętam, że bardzo długo się broniłam przed "Władcą pierścieni" zarówno książką, jak i filmem, ale wreszcie się zdecydowałam i w ogóle nie żałuję, bo bardzo mi się ta historia spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również się spodobała :) choć też długo trwało zanim sięgnęłam po książkę ;)

      Usuń

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal