Pokazywanie postów oznaczonych etykietą D. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą D. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 września 2015

Dla Ciebie, Mamo '94

tytuł:                           Dla Ciebie, Mamo
autor:                          Diana Palmer, Debbie Macomber, Judith  
                             Duncan
przeczytana:               10 sierpnia 2015
tytuł oryginału:           "To Mother with Love'93"
data wydania: pierw.:  1993
                      polsk.:  1994
wydawnictwo:            Harlequin
tłumaczenie:               Justyna Kubicka-Daab, Wiktoria Melech, Anna
                                  Mieścicka
liczba stron:                320
ISBN:                        83-7070-572-3
kategoria:                   romans
moja ocena:                7/10
seria:                          Harlequin Special tom 2





ZAWARTOŚĆ ZBIORU
Diana Palmer - "Troskliwa mamusia"
Debbie Macomber - "Mieszkanie"
Judith Duncan - "Specjalne życzenie"

OPIS
  "Dla Ciebie, Mamo". Miłość niejedno ma imię, Jest miłość namiętna, gorąca, która łączy na zawsze kobietę i mężczyznę. Jest miłość, których obdarzamy naszych przyjaciół, rodzinę. Jest wreszcie miłość macierzyńska - być może największa miłość naszego życia, niezależnie od tego czy ją dajemy, czy jesteśmy nią obdarowani. Od niej zależą wszystkie następne.

  "Dla Ciebie, Mamo" to trzy pogodne, niezwykle romantyczne, wzruszające i zabawne opowiadania, których głównym motywem jest miłość macierzyńska.


MOJA OPINIA
Diana Palmer
Debbie Macomber
  Sądzę, że większość kobiet choć słyszała o Dianie Palmer bądź o Debbie Macomber. Jeśli chodzi o trzecią autorkę książki poświęconej święcie Mamy, Judith Duncan, to mogę się jedynie domyślać jej popularności, ponieważ wcześniej nie czytałam nic spod jej pióra. Trzy krótkie opowiadania, w których miłość jest boginią, walutą oraz powietrzem, wchodzą w skład "Dla Ciebie, Mamo", specjalnie dla Mam oczywiście. I choć mówi się, że harlequin jest najtańszą i najwstydliwszą formą literatury pisanej, sięgam po niego od czasu do czasu, będąc przy tym często zaskakiwana, ale nie zawsze. Jak prezentuje się ta oto 21-letnia książka, już piszę.

  Pierwsze opowiadanie, autorstwa Diany Palmer, o tytule "Troskliwa Mamusia", opowiada piękną historię Shelly oraz Faulknera. Spotkali się na Florydzie, choć mieszkali wcześniej w jednym mieście. Jak to więc możliwe, że się nie znali? Otóż Shelly jest córką bardzo bogatego bankiera, która w akcie buntu poszła do college'u, w wieku około 26 lat, a on już po 30-stce, bankierem nieprzerwanie podróżującym w interesach. I właściwie nic nie przeszkadzałoby temu związkowi, gdyby nie nieufność oraz niedopowiedzenia. Dodam jeszcze prawdomówność, bo jak to zwykle w romansach bywa, ludzie nie starają się przekonać innych o swojej niewinności, a pozwalają myśleć trzy po trzy. Choć koniec opowiadania jest wiadomy, to nie istniałoby ono bez wielkiej kłótni, zazdrości i wylanych łez. Tak więc pomiędzy Shelly i Faulknerem jednego dnia jest dobrze, następnego zaś nie. I przyznam szczerze, że wcale mnie to nie denerwowało, ponieważ role odegrane przez postacie są w istocie zgodne z realiami i prawdopodobne. Nie ma nierozumnych wyzwań na powściągliwość przez wielce nieśmiałą dziewczynę, lecz wahania kobiety niedoświadczonej. Opowiadanie jest logiczne choć nie nazwałabym go nieprzewidywalnym, z wiadomej przyczyny. Właściwie podobało mi się ono najbardziej i nie mam podstaw do twierdzenia, że zmarnowałam z nim czas.

  "- Widziałam już w życiu różne niesmaczne rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nie - ogłosiła Marie z pełnym wyższości spojrzeniem. - Czy te dziewczyny z college'u naprawdę nie mają żadnej moralności?
  Nan popatrzyła na nią w milczeniu, a jej czarne oczy były pełne niewypowiedzianej pogardy. Kobieta zaczerwieniła się i odwróciła wzrok, ale dziewczyna nie przestawała się w nią wpatrywać.
  - Cześć, Panienko Chude Żebro - powiedziała Shelly, uśmiechając się do brunetki. - Gdybyś miała trochę mięsa na tych ptasich kosteczkach, byłabyś o wiele bardziej atrakcyjna. Przypuszczam, że ten oto pan Seksowny kaleczy sobie palce, ilekroć cię dotyka.
  - Jak śmiesz! - wybuchła Marie."


  Drugie opowiadanko, "Mieszkanie", Debbie Macomber, jak sam tytuł wskazuje dzieje się w mieszkaniu. W większości w mieszkaniu. Otóż, to właśnie nieszczęsne mieszkanie zostaje wynajęte przez Hilary i Seana, przy czym żadne z nich nie wie o tej drugiej osobie. Pierwsza zajmuje je Hilary, która wyrwawszy się spod nadopiekuńczych ramion mamy, pracująca w orkiestrze, czuje, że w końcu zaczyna żyć. W nocy, po uciążliwej podróży, powracając z wojska, pojawia się Sean. Będąc skrajnie wyczerpanym po prostu usypia koło dziewczyny nie zdając sobie sprawy z jej obecności. A cała afera rozpoczyna się dopiero rano. I jak tu pogodzić, spokojną, dobrze wychowaną i pracowitą dziewczynę, z byłym wojskowym, upartym i zdyscyplinowanym?
 
  Nie ukrywam, że miałam mieszane uczucia po przeczytaniu tego opowiadania. Niby nie było złe, ale do dobrych nie należy. Takie ciągłe wmawianie sobie, że nie mam prawa do czegoś i karanie się, bez powodu, strasznie mnie wkurza. Osobiście nie lubię takich zabiegów, a bohaterek, które dopasowują się jak giętka trawa przy mocnym wietrze, nie cierpię jeszcze bardziej. Skoro kobieta miała na tyle odwagi aby porzucić nadopiekuńczą matkę i wyjechać do innego miasta, to czemu nie ma odwagi pokazać swojego prawdziwego ja i charakteru przy mężczyźnie? Przy tym opowiadaniu dłużej zastanawiałam się czy kontynuować książkę.

  Ostatnie opowiadanie, "Specjalne życzenie", o Sarze i Nathanie zapowiadało się całkiem dobrze. Ona, samotna matka z poukładanym grafikiem, trochę strachliwa, ale z dumą. On, robotnik budowlany, którego miejsce zamieszkania zależne jest od pracy, buntowniczy, ale dokładny. Co ich połączyło? Pewnie zgadniecie. Chłopiec. I pies. Davy, bo tak miał na imię syn Sary, po śmierci dziadka, zaczął pisać do niego listy, z których dowiedzieć się można, jak bardzo pragnął posiadać psa i jak widziała to jego mama. Listy, które młody zawoził na cmentarz do grobu dziadka, nie pozostawały nieprzeczytane. Ich niewinność bowiem została naruszona przez Nathana, gdy w poszukiwaniu swego psa, odnalazł je ukryte. W ten sposób dowiedział się kilku szczegółów z życia samotnej matki oraz gdzie szukać swojego zwierzaka. I tak od słowa do słowa, pies bawił się często z Davym, a Sara zakochała się w Nathanie. Co jednak począć z terminem końcowym roboty, gdy ten tuż tuż? Jak możecie sobie wyobrazić, wątpliwości nie ma końca.

  To opowiadanie, podobnie jak poprzednie nie zwaliło mnie z nóg. Raczej znudziło. Może dlatego umiejscowione zostało jako ostatnie. W każdym razie, już wiadomo dlaczego miałam mieszane uczucia. Książka jako całość, wypadła w moich oczach zwyczajnie. Akcja żadnych z wyżej wymienionych opowiadań ani nie przyprawiła mnie o zawrót głowy, ani nie zaskoczyła swym rozwojem. Nie mogę jednak powiedzieć, że rumieńców na twarzy nie miałam, ponieważ bym skłamała. Z czystym więc sercem mogę ją polecić jako coś niezwykle lekkiego na wieczór bez planów bądź innej ciekawej pozycji. Harlequin nie zawiódł mnie tą książką, ponieważ tego się właśnie po nim spodziewałam.





 A to uwielbiam najbardziej w starych romansach. Delikatną grafikę, którą coraz trudniej spotkać we współczesnym romansie.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
  

niedziela, 30 sierpnia 2015

Dziewiąty klucz

tytuł:                           Dziewiąty klucz
autor:                          Jenny Carroll (Meg Cabot)
przeczytana:                26 lipca 2015
tytuł oryginału:            "The Mediator. Ninth key"
data wydania: pierw.:  2001
                      polsk.:  2003
wydawnictwo:            AMBER
tłumaczenie:               Aleksandra Januszewska
liczba stron:                200
ISBN:                         83-241-1588-9
kategoria:                   literatura młodzieżowa, fantastyka
moja ocena:                10/10
seria:                          Pośredniczka tom 2/6







OPIS
  "Rudy nie jest winny mojej śmierci". Oto rozpaczliwe przesłanie ducha młodej kobiety, który zjawia się w sypialni Susannah. Sporo się wydarzy, zanim Suze rozwikła zagadkę - pozna wampira, spróbuje zasztyletować go ołówkiem i natrafi na ślad sprawcy niewyjaśnionych zaginięć. Jednak im jest bliżej rozwiązania, tym większe niebezpieczeństwo jej zagraża. Niełatwo jest śledzić mordercę, zwłaszcza że wszystkie części układanki wskazują na ojca Tada Beaumonta, najbardziej odjazdowego chłopaka w szkole... i pierwszego, który zaprosił Suze na rankę!

MOJA OPINIA
  Sądzę, że słyszeliście o Meg Cabot. Seria "Pamiętnik Księżniczki" i film oparty na nim, utkwiły w pamięci większości osób. Na mnie specjalnie nie zrobiły wrażenia, ale to pewnie dlatego, że ja wolę coś krwistego z nutą dramatycznej fantasy. Tak jak seria "Pośredniczka", autorstwa nikogo innego, jak Meg Cabot. Okazyjnie występującej pod pseudonimem Jenny Carroll.

  "Dziewiąty klucz" to tom drugi serii, która spełnia wszystkie swoje wymagania, abym ją lubiła. Oczywiście jest to tylko literatura młodzieżowa, ale nie głupi powiedział, że im jest się starszym, tym młodszym chce się być. Lubię poprzez nią wspominać, jak to było, martwić się jaki kolor paznokci wybrać, bądź czy moje włosy naprawdę wyglądają jak szopa. Pierwsza randka. Matko, co to był za stres. I pomyśleć, że w realnym życiu właściwie nie zdarzają się sytuacje wyjęte z książek, jednak mogę szczerze powiedzieć, że sposób w jaki Meg Cabot opisała pierwszą randkę w "Dziewiątym kluczu" jest niezwykle zbliżony do rzeczywistości. Co przemawia za jego plusem, ponieważ w tej książce chodzi o coś więcej, niż związek z nadnaturalną osobistością. Albowiem misją Susannah jest opiekowanie się duchami, w sposób lepszy bądź gorszy.

  "Ale nie mediatorzy. Co to, to nie.
  Stała na wąziutkiej ścieżce księżycowego światła, ciągnącej się od okna w drugim końcu pokoju. Miała na sobie szarą bluzę z kapturem, koszulkę gimnastyczną, spodnie za kolana i sportowe buty. Jej włosy wydawały się brązowe. Trudno stwierdzić, czy była młoda, czy stara, zwłaszcza kiedy wrzeszczała, ale miałam wrażenie, że może być w wieku mojej mamy.
  Dlatego nie wstałam z łóżka i nie przyłożyłam jej pięścią.
  A prawdopodobnie należało tak zrobić. To jest, nie mogłam przecież odpłacić jej tą samą monetą, bo postawiłabym na nogi cały dom. Byłam jedyną osobą w domu, która mogła ją usłyszeć.
  Cóż, w każdym razie spośród żyjących.
  Po jakimś czasie musiała się chyba zorientować, że nie śpię, bo przestała wyć i wytarła oczy. Płakała.
  - Przepraszam - powiedziała.
  Ja na to:
   - Tak, no cóż, udało ci się zwrócić moją uwagę. Czego chcesz?
  - Jesteś mi potrzebna - oznajmiła i pociągnęła nosem. - Jesteś mi potrzebna, żeby coś komuś powiedzieć.
  - Dobrze. Co takiego?
  - Powiedz mu.. - Przetarła twarz rękawem bluzy. - Powiedz mu, że to nie była jego wina. Nie zabił mnie."

  Oto zadanie dla Susannah. Ma przekazać wiadomość, którą tak pragnie duch. Tylko jak, spośród tylu osób, odnaleźć tą właściwą, nie znając nawet jej imienia, a pseudonim tylko? Tutaj, Susannah będzie wystawiona na próbę odwagi oraz zdolności aktorskich. Na deski zostanie położona jej pomysłowość oraz hart ducha. A do tego wszystkiego młoda mediatorka odkryje w sobie pewną zdolność, która będzie dla niej całkowitym zaskoczeniem, ale pozytywnym.

  Zastanawiam się, co napisać nowego, po tym jak przeczytałam tę książkę 4 raz. Wprost ją uwielbiam, sądzę jednak, że nie potrafię tego uczucia internetować do Was. Z coraz lepszym słownictwem szwedzkim, a coraz uboższym polskim, trudno jest mi przekazać emocje, w sposób w jaki bym chciała. Przynajmniej te pozytywne. Bo te negatywne, płyną tak szybko, że zawsze znajdę dla nich wydźwięk. To taki jeden wielki minus mieszkania za granicą. Tracisz swój język ojczysty, choć nigdy go nie zapominasz.

  Wracając jednak do książki, to ze szczerym sumieniem mogę oznajmić, że książka jest napisana przyjemnym stylem, który szybko płynie przed oczami. Książka nie obciąża naszej głowy zbędnymi informacjami, bo jaka nastolatka martwi się o gospodarkę rolną kraju, bądź bolejącą politykę zagraniczną. (Pewnie takie istnieją, ale nie w tej książce). Za to odnajdziemy dużo humoru, podobnego do tych scen, z których się śmiejesz, ale zasłaniasz oczy, żeby nie patrzeć na taki absurd. No i oczywiście rozwijający się wątek miłosny. Szalejące hormony i fantazje w czysto nastoletni sposób, uprzyjemniają nam czytanie, swoją prostotą i krótkowzrocznością.

  Podobnie jak tom pierwszy, tom drugi polecam gorąco, dla lekkiej, niewymagającej lektury, która sprawić może dużo przyjemności oraz drobną podróż do przeszłości, w czasy, gdzie telefony komórkowe powolutku wdrapywały się w życie codzienne swoimi lepkimi i uzależniającymi paluchami. Ja, uwielbiam. Być może i Wam, spodobałaby się taka drobna lektura :)


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:
    

czwartek, 4 czerwca 2015

Dziedzictwo tom II

tytuł:                          Dziedzictwo tom II
autor:                         Christopher Paolini
przeczytana:               31 maja 2015
tytuł oryginału:            "Inheritance. Inheritance, Book Four"
data wydania: pierw.:  2011
                      polsk.:  2014, Wydanie IV
wydawnictwo:            MAG
tłumaczenie:               Paulina Braiter
liczba stron:               432
ISBN:                        978-83-7480-506-3
kategoria:                   fantastyka
moja ocena:               7/10
seria:                          Dziedzictwo tom 5/5


OPIS
  "Nowy numer jeden wśród literatury dziecięcej".
~U.S. News & World Report

  "Raz jeszcze wszystkie elementy fantastyczne układają się w zgrabną całość, a postaci dorastają, rozwijają się i pogłębiają".
~Booklist

  "Czytelników, wypatrujących niecierpliwie następnego tomu sagi, z pewnością zachwyci ta barwna, dojrzała opowieść".
~Philadelphia Inquirer

  "Jedna z najwspanialszych opowieści".
~The Observer (UK)


MOJA OPINIA
  Christpher Paolini rozpoczął swoją pisarską krucjatę w wieku 16 lat. Pierwszym i niewątpliwie znanym jego dziełem, jest Eragon. Wydany w 2002 roku przyniósł autorowi sławę i miano bestsellerowego pisarza. O jego stylu zdania są podzielone niczym warstwy w cebuli. Jedni twierdzą, że jest objawieniem, że świat wykreowany jest niezwykle plastyczny i głęboki, że styl pisania, choć antyczny, nie jest trudny i dlatego przyjemny w odbiorze. Są jednak tacy, którzy w całym tym worku chwał upolowali negatywy. Według nich postacie w książce są płaskie niczym papier i tak samo wyblakłe, czyniąc całą opowieść zwykłą historią. Oto jak ja to widzę.

  Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy porwana Nasuada odzyskuje przytomność i uświadamia sobie, że jest przywiązana do marmurowego łoża. Przetrzymywana z woli Galbatorixa, torturowana i kuszona, próbuje nie stracić zmysłów z bólu i dezorientacji. Następnie akcja przenosi się do osoby Eragona. Wyrusza on do Vroengardu - dawnej smoczej siedziby, aby przepowiednia od Angeli i Solembuma się dokonała. Zastaje tam tylko ruiny, jednak wraz z dłuższym pobytem odkrywa, że magia, która tam pozostała stworzyła dziwne istoty, które nie powinny w ogóle istnieć. Kolejnym bohaterem z punktu którego opowieść się rozwija, to Roran - brat przyrodni Eragona. Jako zwykły człowiek, niewładający magią, a jedynie młotem, martwi się o swą żonę, Katrinę i małą córeczkę, Ismirę. Jeśli zginie w starciu z Galbatorixem, pragnie dla nich bezpieczeństwa, co się jednak stanie, gdy gniew Shurikana zostanie skierowany na niewalczące kobiety i dzieci?

  Akcja gna, to prawda. Właściwie dzieje się to tak szybko, że niektórych rzeczy nie rozumiałam, ponieważ zostały niewytłumaczone. To tak jakby autor chciał naprędce ukończyć książkę, aby mieć ją z głowy. Pomysł z rozdzieleniem jednego tomu na dwa, to doprawdy porażka. I wszyscy to wiedzą. Czytałam, że było to odgórnie narzucone wraz z prawami autorskimi. Jaka jest prawda - nie wiem. Wiem jednak, że efekt końcowy nie nadał serii większej wagi czy zalet. Właśnie przez oczekiwanie na kolejne wydarzenia z nowego tomu, traci się ważne szczegóły. Z reguły książkę kończy takie zdarzenie, które rozwikła się w tomie następnym, jednak jest ono wystarczająco rozwinięte, aby stanowić spójną całość, nieprzerwaną w połowie. Zdziwił mnie również fakt,  że książka nie posiadała streszczonych wcześniejszych tomów, ponieważ w Najstarszym, Brisingrze i Dzidzictwie tom I, streszczenia takie się znalazły, co było dużym plusem.

  Ponarzekałam, teraz podam trochę zalet. Niewątpliwą zaletą całej książki jest pomysłowość. Autor nie omijał fragmentów walk, a opisywał je zgrabnie ze szczegółami. Jest to dla mnie zaletą, często bowiem zdarzają się w książkach zminimalizowane opisy, bez emocji i wyobraźni. Czymś, czego mi brakowało, to prawdziwe imiona, które do końca pozostały niewiadome. Autor nie podał ich w pradawnej mowie, opisał jednak co symbolizują. Dla mnie to było odrobinę za mało (dlatego stwierdzam, że autorowi się śpieszyło), nie wnikało to jednak znacząco na akcję, czy na pozytywny odbiór.

  "Roran z rykiem runął na pierwszy szereg. Wokół niego bryzgała krew, gdy wymachiwał młotem. Czuł, jak pod jego ciosami pęka metal i kość. Stłoczeni żołnierze byli bezradni. Zabił czterech, nim jeden zdążył wymierzyć mu pchnięcie mieczem, które Roran zablokował tarczą.
  Na końcu ulicy, Nar Garzhvog jednym ciosem pałki powalił sześciu mężów. Żołnierze zaczęli podnosić się na nogi, nie zważając na obrażenia, które trwale by ich unieszkodliwiły, gdyby czuli ból, i Garzhvog uderzył ponownie, miażdżąc ich.
  Roran był świadom tylko obecności ludzi przed sobą, ciężaru młota w dłoni i śliskich od krwi kamieni pod stopami. Łamał i walił, uskakiwał i pchał, warczał, krzyczał, i zabijał, zabijał, zabijał - aż w końcu, ku swemu zdumieniu, zamachnął się młotem i natrafił tylko na pustkę. Jego broń odbiła się od ziemi, krzesząc iskry z bruku, i wzdłuż ręki przebiegła błyskawica bólu."

  W książce, oprócz nieprzerwanie lejącej się krwi, bywają i momenty, które nadają narracji lekkości. Jest to humor, odpowiedni, by nie stać się kiczem. Humor odrobinę czarny, wystarczający jednak aby oddać ludzki charakter, który jest niestabilny.

  "Przyjrzawszy się im w akcji, Roran uznał, że każdy z elfów jest wart co najmniej pięciu ludzi, i to nie licząc ich zdolności posługiwania się magią. Co do uragli, starał się jedynie schodzić im z drogi, zwłaszcza Kullom. Wydawało się, że w podnieceniu nie rozróżniają przyjaciół od wrogów, a Kulle były tak wielkie, że z łatwością mogły zabić nawet niechcący. Widział, jak jeden z nich zmiażdżył żołnieża pomiędzy swym udem i ścianą budynku i nawet tego nie zauważył. Innym razem Kull obciął przeciwnikowi głowę niechcący, unosząc tarczę, gdy się obracał."

  Moje ogólne wrażenia są pozytywne, jednak spodziewałam się czegoś więcej. Gdy zapytacie mnie czego, nie odpowiem, ponieważ nie wiem. W tomach poprzednich była taka świeżość i element głębi, który pochłaniał mnie, gdy czytałam. W tym tomie tego nie znalazłam, choć akcja toczyła się dość szybko. Nie odniosłam wrażenia, że bohaterowie są bezbarwni. Mieli swój urok, choć niewątpliwie stwierdzam to poprzez pryzmat wszystkich tomów. Mogłabym książkę polecić z lekkim sercem, lecz wiem, że należałoby zacząć od tomu pierwszego. Mogę dodać tylko tyle jeszcze, że nie była ona czasem straconym i przyjemnie mi się ją czytało - jako zakończenie serii. Najbardziej ze wszystkiego podobał mi się sposób w jaki autor zakończył serię. Dał taką cichą nadzieję, że może być ona kontynuowana. Jak będzie, się okaże.

FRAGMENTY
·         s.23 "...albowiem to właśnie wybujała wyobraźnia zmienia ludzi w tchórzy, nie zaś nadmiar strachu, jak się powszechnie uważa."

·    s.125 "Łatwo jest zachować spokój, kiedy nie ma się żadnych trosk. Prawdziwą próbą naszej samokontroli jest zachowanie spokoju w trudnej sytuacji."


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:
    

czwartek, 28 maja 2015

Dotyk Martwych

tytuł:                           Dotyk Martwych
autor:                          Charlaine Harris
przeczytana:               15 maja 2015
tytuł oryginału:            "A Touch of Dead"
data wydania: pierw.:  2009
                      polsk.:  2011
wydawnictwo:            MAG, Nowa Proza
tłumaczenie:               Małgorzata Strzelec, Wojciech Szypuła
liczba stron:                193
ISBN:                        978-83-7534-053-2
kategoria:                   romans paranormalny, lit. młodzieżowa
moja ocena:                7/10
seria:                          Sookie Stackhouse

ZAWARTOŚĆ ZBIORU
"Wróżkowy pył"
"Noc Draculi"
"Krótka odpowiedź"
"Fart"
"Prezent"


OPIS
  Charlaine Harris na nowo definiuje i ożywia świat istot nadnaturalnych - w cyklu bestsellerowych powieści o wampirach z Południa, których główną bohaterką jest kelnerka-telepatka Sookie Stackhouse. A oto wszystkie opowiadania o Sookie, pierwszy raz zebrane w jednym tomie.

  We "Wróżkowym pyle" telepatyczny talent Sookie przydaje się do odkrycia tajemnicy morderstwa jednej z wróżek-trojaczków.
  "Noc Draculi" ma być wprawdzie upamiętnieniem narodzin Księcia Ciemności, ale to Sookie dostaje z tej okazji smakowicie wyglądający prezent.
  Wiadomość o śmierci kuzynki jest dla Sookie wstrząsająca, a wieść o tym, że kuzynka była wampirzycą i zginęła przebita kołkiem, dosłownie odbiera jej mowę - w "Krótkiej odpowiedzi".
  Kiedy Sookie sprzymierza się z zaprzyjaźnioną wiedźmą, Amelią, żeby odkryć, komu zalazł za skórę najlepszy agent ubezpieczeniowy w Bon Temps, obie mają "Fart".
  W "Prezencie" Sookie zmaga się w samotności ze świąteczną chandrą - ale tylko do momentu niespodziewanego spotkania z kimś, kto ma o wiele większe problemy niż samotność.

  Sookie - obdarzona urokiem mieszkanki amerykańskiego Południa i zmagająca się z tysiącem głosów w głowie - szybko staje się ulubienicą wszystkich gości baru i katalizatorem nadprzyrodzonych wydarzeń w świecie, który jest dziwny i niesamowity, a zarazem prawdopodobny.

MOJA OPINIA
  Charlaine Harris, którą wielu uznaje za bestsellerową pisarkę, nie skradła mojego serca. Nie rozbudziła mojej wyobraźni, a jedynie ciekawość, ponieważ sam plan jej powieści był dobry; padło wykonanie. Co mogę powiedzieć o niej więcej? Właściwie tylko tyle, że niezmiernie dziwi mnie fakt popularności jej książek oraz serialu na ich podstawie nakręconego.

    Do najgłośniejszych jej publikacji należy właśnie cykl The Southern Vampire Mysteries opowiadający o Sookie Stackhouse - kelnerce-telepatce z Luizjany, na podstawie którego HBO nakręciło serial Czysta Krew (True Blood).

  Dotyk Martwych  to książka zawierająca opowiadania ze świata Sookie, umiejscowione pomiędzy wcześniejszymi tomami. Wydana w Polsce po raz pierwszy w 2011 roku. Cała seria zawiera w sobie 13 książek, z których 12 przetłumaczonych zostało na język polski oraz ostatni tom 13 After Dead: What Came Next in the World of Sookie Stackhouse (październik 2013), który w Polsce nie ujrzał światła dziennego.

  Oczywiście, jak wielu autorów, również i Charlaine Harris posiada profil na fb:
https://www.facebook.com/CharlaineHarris?fref=ts

  Cyklu Sookie Stackhouse opisałam już:
tom 10. "Martwy w rodzinie"
tom 11. "Martwy Wróg"

  Nie będę przybliżała fabuły. Wszystko, co mogłabym Wam opisać, zrobił za mnie wydawca, dlatego też warto przeczytać OPIS książki. I powiem szczerze, że bardzo dziwi mnie fakt, ocenienia tej książki na 7. Tak, wiem że to moja subiektywna ocena i właśnie dlatego nie powinno mnie to dziwić. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie poprzednie tomy, ten jest inny. Widać to po pierwszych 3 zdaniach. Dlaczego? To proste. Ma innych tłumaczy.

  Już wcześniej zastanawiałam się jak to możliwe, że ludzie w Ameryce mogą tak uwielbiać jej książki. Na początku sądziłam, że to może ze mną jest coś nie tak. Później zwróciłam uwagę na tłumacza, który swą bardzo odpowiedzialną rolę przetłumaczenia książki, jako całości tekstu i fabuły, zniżył do przetłumaczenia tylko słów. Rozchodzi mi się tu o to, że Pani Ewa Wojtczak, będąca tłumaczką wcześniej przeczytanych przeze mnie tomów, jest tak kiepska, że zniechęciła wielu ludzi do tych książek, za sprawą swojej nieudolności. Jej słowa, które wydawnictwo wydało są nijakie, niepozwalające się wczuć zarówno w akcję jak i w emocje.

  Tłumacze, którzy zabrali się za "Dotyk Martwych", wykonali świetną robotę. Jest sens słów. 'Och' zminimalizowane do granic możliwości. Są uczucia i w końcu rozsądek. Nawet Sookie wydaje się inteligentniejsza i ambitniejsza. To są kolosalne różnice. I stwierdzam to z bólem, ale 200-stronicowa książka była lepsza od wszystkich innych razem wziętych. W końcu czytałam z przyjemnością i zaciekawieniem, choć opowiadanka były krótkie i właściwie bez morału. Były po prostu dobre, wystarczająco wciągające abym miała o nich pochlebną opinię.

  I tak:
  Kiedy pierwszy raz poproszono mnie, żebym napisała opowiadanie o mojej bohaterce Sookie Stackhouse, nie byłam pewna, czy dam radę. Życie i historia Sookie są tak skomplikowane, że nie wiedziałam, czy zdołam stworzyć spójny krótki tekst, który naprawdę by ją oddał.
  Nadal nie jestem pewna, czy mi się udało, ale dobrze się bawiłam, próbując tego dokonać. Niektóre próby były bardziej udane od innych. Trudno było wpasować opowiadania do całokształtu historii Sookie, nie zostawiając widocznych szwów. Czasem mi się udawało, czasem nie. W tym wydaniu spróbowałam wyszlifować historię, którą najzabawniej mi się pisało, ale która nie chciała wpasować się w swoją chronologiczną niszę niezależnie od tego, jak bardzo próbowałam ją tam upchnąć ("Noc Draculi").
  Opowieści te układają się w życiu Sookie w następującej kolejności: "Wróżkowy pył", "Noc Draculi", "Krótka odpowiedź", "Fart" i "Prezent".
  "Wróżkowy pył" opowiada o wróżkach trojaczkach - Claudzie, Claudine i Dlaudette. Po tym, jak Claudette zostaje zamordowana, Claude i Claudine proszą Sookie o pomoc we wskazaniu winowajcy. Claude sporo zyskuje przy okazji tej historii, której akcja rozgrywa się po wydarzeniach przedstawionych w "Martwym dla świata".
  W "Nocy Draculi" Eric zaprasza  Sookie do "Fangtasii" na obchody urodzin Draculi, coroczne wydarzenie, które sprawia, że Eric niemalże wariuje z podniecenia, ponieważ Dracula jest dla niego wielkim bohaterem. Niestety "Dracula", który pojawia się na przyjęciu, niekoniecznie musi okazać się prawdziwy. Eric świętuje "Noc Draculi" przed akcją powieści "Martwy jak zimny trup".
  Po wydarzeniach powieści  "Martwy jak zimny trup", w opowiadaniu "Krótka odpowiedź" do Sookie dociera wieść o śmierci jej kuzynki Hadley. Sookie zostaje poinformowana o zgonie Hadley przez pana Cataliadesa, prawnika i półdemona, który ma dość obmierzłego kierowcę i nieoczekiwanego pasażera w swojej limuzynie.
  "Fart" to beztroska opowieść osadzona w Bon Temps w czasach po powieści "Wszyscy martwi razem". Wiedźma Amelia Broadway i Sookie postanawiają wyjaśnić, kto uwziął się na agentów ubezpieczeniowych w miasteczku.
  W Wigilię Bożego Narodzenia Sookie przyjmuje nieoczekiwanego gościa w "Prezencie". Jest samotna i trochę się nad sobą użala, kiedy ranny wilkołak obdarowuje ją niezwykle przyjemnym podarkiem. Cieszę się, że przytrafiają jej się takie ciekawe święta, zanim nadejdą ponure wydarzenia przedstawione w "Martwym i nieobecnym".
  Charlaine Harris

  Najbardziej podobało mi się opowiadanie "Prezent". I choć inne były również ciekawe, to najbardziej przykuło moją uwagę. Mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest to książka godna polecenia, nawet bez znajomości innych powieści. Jest przyjemna i umila czas. Opowiadania są króciutkie i zabawne. Jest ona miłą niespodzianką po wcześniejszych tomach.


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:

    

czwartek, 12 marca 2015

Dwie Wieże


tytuł:                           Dwie Wieże
autor:                          John Ronald Reuel Tolkien
przeczytana:               10 marca 2015
tytuł oryginału:           "The Lord of The Rings. The Two Towers"
data wydania: pierw.:  1954, 1966
                      polsk.:  2002
wydawnictwo:            Libros
tłumaczenie:               Jerzy Łoziński
liczba stron:               502
ISBN:                        83-7311-370-3
kategoria:                   fantastyka
moja ocena:                10/10
seria:                          Śródziemie
                                  Władca Pierścieni tom 2/3


  "Monarcha zastygł z bezruchu, a po dłuższej chwili przemówił:
  - Entowie! Zanurzając się w mroki legend, zaczynam może odrobinę lepiej pojmować zagadkę drzew. Osobliwych zaiste dni dożyłem. Z dawien dawna hodujemy konie, uprawiamy pola, budujemy domy, robimy narzędzia czy wspieramy w wojennych zapasach Minas Tirith, a wszystkie te zajęcie zwiemy ludzkim życiem, naszą drogą przez świat. Mało się dotychczas troszczyliśmy o to, co leży poza nią. Mamy pieśni, które mówią o podobnych sprawach, ale szybko o nich zapominamy, beztrosko pozostawiając je tylko dzieciom. I oto z zagadkowych miejsc, w pełnym świetle dnia pieśni wstąpimy między nas."


OPIS
  Władca Pierścieni to najsłynniejsza powieść J.R.R. Tolkiena, okrzykniętego przez czytelników "Timesa" pisarzem XX wieku.

   Pierwsza powieść Tolkiena zrodziła się z opowieści, jakie pisarz wymyślał dla swoich małych synków. Tak powstał Hobbit, czyli tam i z powrotem. Powodzenie książki i sympatia, jaką wzbudzili stworzeni przez wyobraźnię pisarza hobbici, skłoniły go do napisania kontynuacji, tym razem przeznaczonej dla dorosłego czytelnika. Władca Pierścieni to zaliczana do szczytowych osiągnięć fantastyki baśniowej epopeja o walce dobra ze złem, osadzona w realiach szczegółowo opisanego fikcyjnego świata. Zamieszkujące go ludy mają własne języki, miary czasu, legendy i mity. Książka zbudziła entuzjazm czytelników. Od połowy lat 60. na całym świecie zaczęły powstawać kluby miłośników twórczości Tolkiena, wydające własne pisma i organizujące tolkienowskie zjazdy.

MOJA OPINIA
  John Ronald Reuel Tolkien, prekursor współczesnej literatury fantasy, angielski filolog, znawca wielu wymarłych języków. W latach 1892-1973 zaszczycił świat swym istnieniem, i to świat powinien mu być wdzięczny za to, że istniał i również za to, że na stałe zapisał się na kartach jego historii, jako jednostka wybitna. W językach, które próbował okiełznać był również język polski, co tylko udowadnia jaką skarbnicą wiedzy był ten człowiek.

  Dwie Wieże tom drugi, osławionej na cały świat, trylogii Władca Pierścieni, spotkał się u mnie z podobnym odbiorem co tom pierwszy. Cała książka podzielona jest na dwie księgi, tj. księgę trzecią i czwartą, będącymi kontynuacją opowieści z Bractwa Pierścieni. Księga trzecia stanowi zapis wydarzeń po rozpadzie Bractwa, ale jej głównymi bohaterami są: Aragorn, Gimli, Legolas, Merry oraz Pippin. Przygody Froda i Sama stanowią zaś tło księgi czwartej.

  Bractwo się rozpadło. Boromir zmarł. Wątpliwości wciąż narastają. Niebezpieczeństwo czyha... Tak wygląda świat, w którym, niestety, przyszło żyć naszym bohaterom. Aragorn oraz jego wierni dwaj towarzysze są zdruzgotani po śmierci ich druha, Boromira. Nie wiedzą również jaki los przytrafił się Powiernikowi Pierścienia, ani co spotkało Merry'ego oraz Pippina. W beznadziei tej sytuacji wyruszają po śladach orków, którzy porwali dwóch małych hobbitów, omylnie biorąc ich za Froda i Sama. I choć wydawać by się mogło, że stąpanie śladami wielkich, stęchłych, obrzydliwych stworów, wydaje się łatwe, to nic bardziej mylnego. Owe stwory są szybkie, bardzo wytrzymałe, a przede wszystkim wytrwałe i targane strachem.

  W księdze trzeciej poznajemy również świat entów. Ich powolną egzystencję, ciągnącą się całymi tysiącleciami, dla których czas upływa, nie pozostawiając na nich znaczących śladów. Opowieści o entach i entianach, pieśni oraz specyficzny język.

  Księga czwarta jest obrazem przygód Froda i Sama. Tuż po tym, jak w przypływie odwagi Frodo zdecydował się na samotną wędrówkę do Mordoru, a jego wierny przyjaciel i pracownik, Sam, podążył w jego ślady. Podążając swą ścieżką nie mogli nie zauważyć, że są śledzeni. Pośród mroków nocy, wydaje im się, że widzą dwie małe plamki w przestrzeni, niczym oczy. Gollum, wieloletni właściciel Pierścienia, wytrwale bieży za nimi, opętany pragnieniem odzyskania Pierścienia. W korowodzie zdarzeń Sméagol stał się ich przewodnikiem. I choć podejrzewali, że czają się w nim czarne myśli, pilnowali się wzajemnie, ustanawiając warty. Nic jednak nie mogło ich przygotować na to, co spotkali, podążając w ślad za Gollumem. Skąd mogli znać drogę, której nigdy wcześniej nie przebyli? Byli przecież tylko dwoma hobbitami z Shire, miłującymi spokój, ciszę, napitek i fajkę.

  Wiem, że nie musiałam opisywać tych wydarzeń, ponieważ są tak dobrze znane, czy to z przeczytanej już książki, czy z filmu. Chciałam jednak, aby każdy mógł poczuć ogrom grozy i niebezpieczeństwa oraz mistrzowsko wykreowany przez Tolkiena świat Śródziemia. Chciałam aby każdy, wraz ze mną, poczuł tę niepewność, wahania oraz strach, który czai się cały czas, niepostrzeżenie, za plecami. Chciałam, żebyście odczuwali wraz ze mną i bohaterami głód i pragnienie i jeszcze większy głód i pragnienie zakończenia tego koszmaru, który maluje się przed oczami. Chciałam, abyście drżeli na samą myśl o stworzeniach, które czają się w cieniu i czekają na wasz błąd. Abyście nasłuchiwali i wyglądali pomocy, jednocześnie szukając drogi wyjścia z impasu, jaki podsuwa nam los. Chciałam, abyście odczuwali i zatracili się całkowicie w tym skrawku Śródziemia przed Wami i za Wami, aby ogarnął Was lęk oraz przerażenie. Chciałam, abyście krzyczeli w ferworze walki, wymachiwali mieczem, toporem, czy strzałami, aby ogarnął Was bitewny szał, niczym szarża. Aby w Waszych żyłach zawrzała krew i gotowość, że oto co właśnie widzicie oczami, oto całkowita rzeczywistość. Świat, który początkowo uporządkowany i dobry, zszedł na manowce, przytłoczony bojaźnią i chęcią władzy. Chciałam, aby zawładnęła Wami chęć skończenia tego rozgardiaszu, aby życie znów było spokojne i melancholijne, aby przestało być nieokiełznaną efemerydą, a stało się piękną opowieścią i pieśnią, która często nawiedzałaby Wasze roześmiane usta oraz niczym niesplątane myśli.

  Chciałam tego wszystkiego dla Was, ponieważ i ja to otrzymałam.
 
FRAGMENTY
  Nie jest możliwym, abym pokazała Wam cały tekst książki. Postów nie byłoby końca. Pokażę za to nieliczne fragmenty, które chciałabym aby były uwidocznione, ze względu na emocje.

Pierwszy fragment jest pieśnią ku czci i pamięci Boromira



Ach... nadzieja. Czasem tylko ona pozostaje. I choć my wiemy, że historia skończy się dobrze, bohaterowie z swym danym momencie życia, nie zdają sobie z tego sprawy...


A czasem trzeba dokonać wyboru. Czy cofnąć się, czy brnąć dalej?


I piękna pieśń entowa. Choć entiany daleko wywędrowały i słuch o nich zaginął, pieśni w sercach entów, pozostały.



"Nie, same opowieści nie mają końca. (...) Tylko kolejne postacie pojawiają się w nich i znikają, kiedy już odegrają swoją rolę. Także i nasza rola się skończy, wcześniej czy później."



Książka bierze udział w następujących wyzwaniach: