wtorek, 9 grudnia 2014

Syntetyczna krew wizją przyszłości!


tytuł:                           Martwy aż do zmroku
autor:                          Charlaine Harris
przeczytana:               9 grudnia 2014
tytuł oryginału:           "Dead Until Dark"
data wydania: pierw.:  2001
                      polsk.:  2009
wydawnictwo:            MAG
tłumaczenie:               Ewa Wojtczak
liczba stron:                392
ISBN:                         978-83-7480-141-6, Wydanie II (błędów tona)
kategoria:                   fantasty/ paranormalny romans
moja ocena:                5/10
seria:                          Sookie Stackhouse tom 1/15


  "Od lat czekałam na zjawienie się wampirów w naszym miasteczku, aż nagle jeden z nich wszedł do baru.
  Odkąd przed czterema laty wampiry wyszły z trumien (jak wesoło ujmują), spodziewałam się, że któryś z nich prędzej czy później trafi do Bon Temps. Naszą małą mieścinę zamieszkiwali przedstawiciele wszystkich innych mniejszości... dlaczego zatem nie mieli tu żyć członkowie tej najświeższej, czyli prawnie uznani nieumarli? Do tej pory przecież wiejska północ Luizjany najwyraźniej niezbyt kusiła wampiry. Choć z drugiej strony, Nowy Orlean stanowił dla nich prawdziwe centrum. W końcu mieszkali w tym mieście bohaterowie powieści Anne Rice, zgadza się?
  Z Bon Temps do Nowego Orleanu nie jedzie się długo i wszyscy goście naszego baru mawiają, że jeśli staniesz na rogu ulicy i rzucisz kamieniem, możesz przypadkiem trafić wampira. Chociaż... lepiej nie rzucać."


OPIS
  Sookie Stackhouse pracuje jako kelnerka w drink-barze w małym miasteczku w Luizjanie. Jest spokojna, zamknięta w sobie i nie chodzi na randki. Nie dlatego, że nie jest ładna. Przeciwnie, jest niezwykle atrakcyjną blondynką. Niestety, ma pewien dar, który nazywa swoim przekleństwem - potrafi czytać w ludzkich umysłach. Mężczyźni niechętnie umawiają się z takimi dziewczynami. Pewnego dnia jednak w barze zjawia się Bill. Jest wysoki, ciemnowłosy, przystojny... a Sookie nie potrafi "usłyszeć" ani jednej jego myśli! Już choćby dlatego jest to dokładnie taki facet, jakiego szukała przez całe życie. Tylko że Bill również nie jest osobnikiem przeciętnym. Jest wampirem, a te nie mają dobrej reputacji... Gdy giną dwie młode kobiety, a na ich udach koroner znajduje ślady ków, podejrzenie pada na wampiry, czyli także (a może przede wszystkim) na Billa...

MOJA OPINIA
  Charlaine Harris (ur. 25 listopada 1951 roku, mieszkająca w Magnolii w stanie Arkansas), jest bestsellerową pisarką publikującą powieści od ponad trzydziestu lat. Początkowo pisała poezję, później, podczas studiów tworzyła sztuki teatralne. Kilka lat po ukończeniu studiów zaczęła pisać powieści. Do jej najgłośniejszych publikacji należy cykl The Southern Vampire Mysteries  opowiadający o Sookie Stackhaouse - kelnerce-telepatce z Luizjany, na podstawie którego HBO nakręciło serial Czysta Krew (True Blood).

  Martwy aż do zmroku to tom pierwszy wyżej wymienionej serii, wydany w Polsce po raz pierwszy w 2004 roku. Seria liczy sobie aż 13 tomów + opowiadania ze świata Sookie. Istnieje jeszcze jeden tom After Dead: What Came Next in the World of Sookie Stackhouse (październik 2013), który w Polsce nadal nie został przetłumaczony.

  Oczywiście, jak wielu autorów, również i Charlaine Harris posiada profil na fb:
https://www.facebook.com/CharlaineHarris?fref=ts
  To tak na marginesie.

  Wracając do Martwego aż do zmierzchu, kończą mi się pozytywy tej opinii. Niemalże całą serię dostałam jako prezent mikołajkowy i zastanawiam się co powiedzieć osobie podarowującej. Niestety książka jest totalnym dnem, typowym 'gniotem', totalnym odmóżdżaczem. Ale po kolei.
  Świat przedstawiony w książce o narracji pierwszoosobowej, kręci się głównie wokół baru Sama, domu Sookie, domu Billa. To właściwie nie ma znaczącego wpływu na moją ocenę, jednak te miejsca po pewnym czasie stają się nudne, bo nie dzieje się nic w nieznanym terenie, w którym emocje byłyby większe z powodu właśnie nieznanego.


  Uwaga! Wymyślono w tym świecie syntetyczną krew dla wampirów,  którą podają w każdym barze, i nikogo już nie dziwi widok wampira, a nawet martwi jego brak. To nie jest jednak najdziwniejsze. Otóż, Charlaine wymyśliła sobie, że wprowadzi w swoją książkę motyw wirusa, jakoby wampiryzm był skutkiem wampirycznego wirusa. Przez niego właśnie dani osobnicy spali za dnia, nocą balowali, mieli białą skórę, pili krew oraz nie umierali ze starości. Odkrycie syntetycznej krwi dało swobodę wampirom i 'jako takie' bezpieczeństwo ludziom, którzy nie musieli się już obawiać ataku krwiożerczych obywateli. Powstało natomiast coś takiego jak moda na miłośniczki kłów. Były to piękne dziewczyny, które spały z wampirami i pozwalały im się gryźć. Te właśnie kobiety zaczęły padać ofiarami seryjnego mordercy.

  I tu wkracza nieprzejednana, uważana za odrobinę psychiczną, Sookie Stackhouse. Posiadała dar telepatii, czyli czyta ludziom w myślach. Jest to powiedziane niemalże na pierwszej stronie książki. I nie jest to tajemnica, większość osób wie, że coś z nią nie tak, i dlatego uważa ją za stukniętą. Jest ładna, młoda i ponętna i pracuje jako kelnerka. Ponadto marzy, aby progi baru przekroczył wampir, który będzie tylko jej. No cóż, marzenie dość problematyczne... I może jeszcze udałoby mi się w to wszystko uwierzyć, gdyby nie fakt, że dziewczyna ma 24/25 lat, a jej zwierzenia to typowo 14-latkowe podloty. To jest okropne. Te zdania i styl w jakim autorka zaserwowała nam tę książkę, totalna porażka! Zupełna kaszana! A przecież w podziękowaniach tak przymilnie się rozpisywała w podziękowaniach dla ludzi, którzy dopomogli jej w książce, w układaniu zdań i skleceniu wszystkiego do kupy.
Ja się grzecznie pytam, SERIO?!

  To jeszcze nic. Oprócz dość ciekawego motywu morderstw miłośniczek kłów, cała książka kręci się wokół seksu. Z każdego rozdziału przebija, nie romantyzm, co byłoby znośne, a właśnie seks. Główna bohaterka, gdy już spotkała swojego wampira, pierwsze co myśli to jak uprawiają seks wampiry. Czy w ogóle mogą, jak to wygląda, itp. Aż czasami odrzucałam książkę na bok w przypływach obrzydzenia. Zgrozo, to nie wszystko. Gdy już Sookie zakochuje się z wzajemnością w Billu (jej wampirze, co podkreśla za każdym razem, gdy tylko coś o nim mówi), pozwala się gryźć. Dobrowolnie oddaje mu swoją krew. Że niby z miłości?! Masakra! Ale, jeszcze nie skończyłam. Sam, pracodawca Sookie, gdy tylko zobaczył zainteresowanie jakim kelnerka darzy wampira, sam zaczął się do niej zalecać. A ona przecież potrafiła czytać w myślach... I tu, pojawia się kolejna drobnostka. Od Sama nie odbiera myśli, a jedynie pojedyncze doznania, stąd wie, że on jej pragnie. (I znów seks). I, dorzucę do kupy tych 'badziestw' coś jeszcze, mało tego, że są wampiry, bo to jest powiedziane na wstępie, z biegiem akcji można poznać też wilkołaka.

  Zero mądrości, zero romantyzmu, zero poświęcenia, zero pomysłu... Jedyne, podkreślam jedyne, co mnie naprawdę w tej książce zainteresowało, to skrzętnie ukrywany seryjny morderca. Sama nie wiedziałam kim on mógł być i to mi się podobało. Ale, oczywiście, dowiadujemy się kim on jest, gdy atakuje Sookie. Ach wszystko wokół niej się kręci. Przez 24 lata nic, wyśmiewana i odsunięta od możliwości randek (przez telepatię) staje się epicentrum zdarzeń książki. Niby to jest cały jej zamysł, ale brakuje mi tu jakiegoś wątku obok. Czegoś, co nie byłoby przepełnione tylko i wyłącznie seksem.

  Jejciu. Byłam tak ucieszona, że dostałam tyle książek, a teraz mina mi zrzedła. I na ich podstawie stworzono serial... jestem ciekawa czy jest on lepszy niż książka, bo jeśli nie, to stwierdzam z ciężkim sercem, że scenarzyści nie mają co robić, tylko inwestować kasę w kabałę, porażkę, mdłe słowa na papierze.

  Powinnam jeszcze wspomnieć o trzech przyjaciołach Billa, również wampirach. Przy nich Bill był niczym baletnica. Grzeczny, starający się wpasować w krajobraz i otoczenie ludzi, przestrzegający ich zasad. Jego przyjaciele to krnąbrni przedstawiciele swej rasy, dumni, wyniośli i przede wszystkim źli i niebezpieczni, a do tego swawolni. Tyle ich obchodziło pojednanie się z ludźmi, co trawa, po której deptali nocą. Ale i tak zostali spaleni.

  Napisałam się tyle, co jeszcze nigdy. Ogólnie rzecz ujmując, dla osób które nie wgłębiają się w treść, a czytają końcówkę, jestem totalnie rozczarowana. Nie polecam nikomu powyżej 15 lat, a to i tak tym mniej inteligentnym 15-latkom. Nawet sceny miłości są okropnie napisane! W Kiedy nadciąga ciemność chociaż to było dobre. A tu? Nie, nie, nie. Nie polecam, odradzam, rzygam. I tyle.
  A może to wina tylko tłumaczenia?

6 komentarzy:

  1. Próbowałam to swego czasu czytać.... próbowałam oglądać... i poległam z kretesem. Serial jest ohydny. Nie chodzi o pruderie, do ostrych scen seksu nic nie mam czy to na ekranie czy w książce, ale to połączenie krwi i seksu i ogólnie Ci aktorzy bloeeeeh xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To książka dla młodzieży. Wychodzi na to, że ówczesna młodzież jest niesamowicie niewymagająca jeśli chodzi o literaturę...

      Usuń
  2. Dla młodzieży i o wampirach - odpada zupełnie ;) Dobrze, że nie polecasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie jestem fanką fantasy. Jeśli jest to dobre fantasy to i nawet wampiry przeboleję, jednak ta książka to zupełna porażka... Szkoda :(

      Usuń
  3. Rzeczywiście czasami i tłumacz potrafi zepsuć książkę jak u mnie się miało z Ketchumem i teraz jestem wciąż jeszcze negatywnie do jego książek nastawiona. Słyszę na okrągło jak ludzie się zachwycają serialem, ale z tego, co piszesz nie warto tracić czasu na książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiam jak można się czymś takim zachwycać. I rzeczywiście nie warto po nią sięgać.

      Usuń

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal