autor: Jenny Han
przeczytana: 8 października 2015
tytuł oryginału: "The Summer I Turned Pretty"
data wydania: pierw.: 2009
polsk.: 2014
wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
liczba stron: 320
ISBN: 978-83-280-0743-7
kategoria: literatura obyczajowa
moja ocena: 6/10
seria: Summer tom 1/3
OPIS
Belly liczy czas w porach roku. Wszystko, co
niezwykłe i magiczne, przytrafia się jej między czerwcem a sierpniem. Zimą
dziewczyna odlicza tygodnie dzielące ją od lata, od domku przy plaży, Susanny i
- co najważniejsze - od Jeremiego i Conrada. Poznała ich dawno temu. Najpierw
traktowała jak braci, a potem pokochała jak chłopaków. Tego lata, tego pięknego
i koszmarnego lata, wszystko zaczyna się zmieniać. Ale czy skończy się tak, jak
już dawno powinno się skończyć?
MOJA OPINIA
Od czasu do czasu i mnie zdarzy się sięgnąć
po książkę, która normalnie raczej by mnie nie interesowała. Dzieje się to za
sprawą ludzi mnie otaczających, którzy nie pomni na moje skromne tłumaczenia,
że uwielbiam fantastykę, na siłę bądź ukradkiem, wciskają mi książkę taką jak
ta. Jak już znajduje się u mnie na półce do
przeczytania, muszę ją przeczytać. Nie chcę przecież zawieść
znajomych/rodziny/przyjaciół. Przez nich właśnie teraz zamierzam napisać Wam co
nieco o tej książce. I od razu zaznaczam: to wszystko ich wina.
Główna
bohaterka wraz z rodziną, każde lato spędza nad morzem. Mieszkając w domu
przyjaciółki mamy, wraz z jej synami, Jeremim i Conradem, przeżywa najlepsze
ale i zarazem najgorsze przygody swego życia. Miłość, przyjaźń, wierność i
oddanie są tymi uczuciami, które potrafią zranić najmocniej, a główna bohaterka
przekonuje się o tym na własnej skórze, ulegając podszeptom serca. I choć
wydaje się, że z dania na dzień, prowadzi ona beztroskie życie, to nic bardziej
mylnego. Jak każda nastolatka pragnie miłości, zwłaszcza, że jej serce już
wybrało. Co jednak uczynić, gdy ten jedyny jest zamkniętym w sobie, smutnym
mężczyzną, na pozór nie zwracającym uwagi na względy okazywane przez Belly,
oraz traktującym ją jedynie jako młodszą siostrę? Główna bohaterka znalazła
rozwiązanie. Być z innym. Niekoniecznie oczywiście z miłości. Może po prostu z
potrzeby bliskości. Nieświadomie jednak wzbudziła zazdrość w obydwu braciach,
którzy tego właśnie lata odkryli w niej piękną kobietę, porzucając beztroską
braterską opiekę, na rzecz uczucia o wiele głębszego. Miłości, oczywiście. Jednak
jak to zwykle w opowieściach tego typu bywa, Belly nie ma o tym zielonego
pojęcia.
"Pierwszego
wieczoru zawsze było tak samo: wielka waza pełna ostrej zupy rybnej, którą
Sussana przygotowała, czekając na nasz przyjazd. Zupy z mnóstwem krewetek,
krabów i ośmiorniczek - wiedziała, że bardzo lubię takie małe ośmiorniczki.
Nawet kiedy byłam jeszcze dzieckiem, odkładałam je na bok, zostawiałam je sobie
na koniec. Susanna postawiła wazę pośrodku stołu, a do tego był francuski chleb
z chrupiącą skórką kupiony w okolicznej piekarni. Każde z nas dostało miskę, a
potem całą kolację dolewaliśmy sobie, zanurzając chochlę w wazie. Susanna i
mama zawsze popijały czerwonym winem, a my, jako nieletni, zawsze dostawaliśmy
winogronową fantę, jednak tego wieczoru wino pili wszyscy."
Historia właściwie jak każda inna. Piękna
dziewczyna i zakochanych w niej dwóch braci. Nie urzekła mnie. Nie zaciekawiła
za bardzo. Jedynym jej atutem była lekkość słowa mówionego, które pozwalało się
szybko przeczytać. Sądzę, że plany na książkę były ciekawsze niż dzieło
ukończone. Czasami miałam w głowie mętlik, ponieważ autorka umieściła pomiędzy
akcją teraźniejszą książki, fragmenty pochodzące z przeszłości, przy czym
okroiła je z ważnych informacji, najciekawszych informacji. Sam fakt dodania
tych wycinków przeszłości jako osobnych rozdziałów, byłby nawet ciekawy, gdyby
nie to, że wydarzenia te nie były uszeregowane. Mam na myśli to, że treść
książki wyglądała mniej więcej tak: teraźniejszość, 11 lat, teraźniejszość, 13
lat, teraźniejszość, 9 lat, teraźniejszość, 12 lat. Łatwo można się było w tym
pogubić i mi się to udało. Zdecydowanie lepiej wypadłoby, gdyby była to
chronologiczna kolejność.
Kolejnym, co mam do zarzucenia książce, to
główna bohaterka. Wszyscy naokoło mówią jej jak to się zmieniła i że naprawdę
świetnie wygląda, a ona, brzydkie kaczątko, cały czas wmawia sobie, że jest
okropnym podlotkiem. Zwariować można przy tym jej niezdecydowaniu. A jeśli już
o tym wspomniałam, to nasuwa mi się kolejny minus książki. Belly jest zakochana
za zabój. Wszędzie wypatruje Conrada i otwarcie okazuje mu zainteresowanie.
Jednak ni stąd ni z owąd, zaczyna chodzić z poznanym na ognisku chłopakiem,
paradując z nim po całym miasteczku i nie omieszkując oczywiście, zaprowadzić
go do domu. To kocha tego Conrada czy nie? Raz tak, a zaraz później go nie
cierpi.
Książka jest niedopracowana i właściwie bez
żadnego głębszego sensu. Bez morału, czy choćby zastanawiającego zakończenia,
obiecującego więcej w dalszych tomach. Książka kończy się zdecydowanie zbyt
nagle, co nasuwa myśl, że autorka chciała jak najszybciej ją ukończyć, bez
zbędnego głowienia się. Wiele informacji umieszczonych w książce, jest
nierozwiniętych, tylko wspomnianych i pozostawionych bez wyjaśnień. Być może
zostaną one kontynuowane w tomach kolejnych, nie wiem. Dla mnie jednak, jeśli
autorka kończy książkę, to powinna kończyć wszystkie wątki, które zostały w
niej wspomniane, tak aby ona stanowiła spójną całość. A jeśli nie chce się tych
wątków dalej ciągnąć, to po co w ogóle o nich pisać, bez sensu zapychając
treść?
Nie mogę jednak powiedzieć, że książka składa
się z samych negatywów, ponieważ skłamałabym. Tym, co przemawia na jej korzyść
to lekkość języka i błahość historii, przy której nie potrzeba dwoić się i
troić, aby znaleźć rozwiązanie problemu. Książka jest prostą opowieścią o zbyt
skromnej Belly, której życie nie szczędzi zawodów miłosnych oraz złośliwości
pod adresem jej młodego wieku oraz płci. Czy warto jest ją przeczytać, musicie
zdecydować sami, ponieważ ja jestem neutralna. Opowieść jak każda inna.
Książka bierze udział w następującym wyzwaniu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal