wtorek, 24 lutego 2015

Księżniczka z lodu

tytuł:                           Księżniczka z lodu
autor:                          Camilla Läckberg
przeczytana:               19 lutego 2015
tytuł oryginału:            "Isprinsessan"
data wydania: pierw.:  2004
                      polsk.:  2013
wydawnictwo:            Czarna Owca
tłumaczenie:               Inga Sawicka
liczba stron:                424
ISBN:                         978-83-7554-179-3
kategoria:                    kryminał
moja ocena:                6/10
seria:                          Czarna Seria [Czarna Owca]
                                  Erika Falck, Patrick Hedström

  "Czuł się nieskończenie samotny. Bez niej świat był pusty i zimny. Nie potrafił sobie z tym poradzić. Łatwiej znosił ten ból, dopóki mógł go dzielić z nią. Teraz dźwigał go za dwoje i był to ciężar ponad jego siły. Znosił kolejne dni, odliczając sekundy i minuty. Świat zewnętrzny nie istniał, była tylko świadomość, że jej już nie ma i że to się nie zmieni.
  Winą można obdzielić wszystkich po równo. Nie zamierzał dźwigać jej sam. O tym nie może być mowy.
  Spojrzał na swoje znienawidzone dłonie, niosące zarówno piękno, jak i śmierć. Musiał pogodzić się z tą sprzecznością. Dobre stawały się tylko wtedy, kiedy ją głaskał. Dotykając jej, odpychał zło. Znikało przynajmniej na chwilę. Z drugiej strony zło tkwiące w nich obojgu żywiło się nimi. Miłość i śmierć, nienawiść i życie. Te przeciwieństwa przyciągały ich jak światło przyciąga ćmy krążące coraz bliżej płomienia. Ona spłonęła pierwsza.
  Czuł na karku żar tego płomienia. Był już niedaleko."


OPIS
  Gdy w spokojnym miasteczku Fjällbacka na zachodnim wybrzeżu Szwecji zostaje znaleziona martwa Alexandra Wijker, wszystko wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Matka kobiety ma jednak wątpliwoości i prosi przyjaciółkę córki z dzieciństwa, pisarkę Erikę Falck, żeby przyjrzała się tej tragedii. Erika wspólnie z Patrikiem Hedströmem, próbują rozwikłać sprawę. Wkrótce zaczynają podejrzewać, że śmierć Alex ma związek z mroczną tajemnicą z przeszłości.

MOJA OPINIA
 Jean Edith Camilla Läckberg uznawana jest za jedną z najciekawszych szwedzkich pisarek, mistrzynię skandynawskiego kryminału. Jest także autorką książeczki dla dzieci i dwóch książek kulinarnych. Urodzona we Fjällbace, z wykształcenia ekonomistka.

  "Księżniczka z lodu" jest jej debiutem, wydanym w 2003 roku, kryminałem, który zachwala większość jego czytelników. Autorka jak widać jest wszechstronna, pisze bajki, książki kulinarne i kryminały. W Szwecji jest mile widziane, gdy jest się osobą o jednym fachu. Paranie się wieloma zajęciami jest raczej krytykowane, gdyż należy się oddać jednemu całkowicie, aby móc je efektownie wypełniać i mieć z tego satysfakcję. Na myśl przychodzi mi polskie powiedzenie: jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego.

  Niestety moje pierwsze spotkanie z twórczością Camilli nie było raczej tym, jakiego oczekiwałam. Z tak pochlebnych opinii można sądzić, że książka zachwyca i przejmuje, że znaleźć można w niej strach i dozę adrenaliny. Jednak kryminał ten okazał się dla mnie przeciętny. Wybaczcie i wytłumaczcie jeśli karygodnie się mylę.

  Tym, co bardzo mile mnie zaskoczyło to osoba, z której punktu widzenia opowiadana jest większość zdarzeń. Mianowicie Erika. Nie jest to narracja pierwszoosobowa, jednak za sprawą tej sprytnej pisarki dowiadujemy się wielu szczegółów dotyczących śmierci jej przyjaciółki z dzieciństwa. Erika prowadzi swoje małe śledztwo w tej sprawie. Z reguły bowiem kryminał pisany jest w punktu widzenia policji bądź śledczego. To była bardzo miła odmiana.

  Jest jeszcze jeden bardzo pozytywny aspekt tej książki. Akcja dzieje się po części w mieście, w którym mieszkam. Göteborg, drugie pod względem wielkości miasto w Szwecji. W książce można odnaleźć również odrobinę tradycji szwedzkiej. Skål, coś jak polskie na zdrowie, gdy stukając się kieliszkami pijemy toast. Gościnność oraz naturę małych miasteczek, które z reguły wyglądają pięknie dla turystów, w rzeczywistości skrywając tajemnice jej mieszkańców.

  Takim też miasteczkiem była/jest Fjällbacka. Zostaje zmordowana piękna kobieta. Odnaleziona przez Erikę, jej byłą przyjaciółkę, staje się tematem rozmów w niemalże każdej rodzinie. Zamarznięte ciało, oszronione rzęsy i włosy, podcięte żyły... Zaczyna się nagonka na policję, gdyż takie morderstwa w małych, spokojnych miasteczkach, są niemalże niespotykane. Zagadka, która z pozoru wydaje się nie do rozwiązania, przeplatana jest wydarzeniami z życia Eriki oraz Patricka, wspomnieniami minionych lat, częściej bolesnych niż szczęśliwych.

  Camilla w swoim kryminale również umieściła pisarkę. Erika, pisała głównie biografie innych znanych szwedzkich pisarek. Jednak w trakcie trwania śledztwa, Erika zapragnęła pisać właśnie o nim. Długo szukała historii, która mogłaby ją naprawdę pochłonąć i przynieść jej sławę. Jej wena jednak przychodziła sporadycznie. Choć narzuciła sobie pisanie codzienne, nie zawsze osiągała zamierzony cel. Wcześniej pisało jej się łatwo, teraz powstały jakieś opory, które trudno jest jej przełamać. Odniosłam wrażenie, że tak jak Erika, główna bohaterka, tak sama Camilla, osoba którą ją stworzyła, mają ten sam problem. Mianowicie, rozpoczynając książkę akcja biegła niezwykle płynnie i była wciągająca. Po dotarciu do połowy już nie miałam takiego wrażenia. Dialogi i opisy były wymuszone i doszłam do wniosku, że autorka tylko pragnie dobrnąć do końca, bez zważania na fabułę.

  Jeszcze innym mankamentem, który wychwyciłam podczas czytania, to sytuacje, w których dany bohater odnajduje niezwykle ważną poszlakę i zachowuje ją tylko dla siebie. Nie był to jeden przypadek, co mnie strasznie wkurzyło, ponieważ nie lubię takich zabiegów. Choć później wyjaśniało się wszystko, to nie widziałam w ogóle celu zastosowania takiego fortelu. Choć pewnie miało to służyć tajemniczości kryminału, dla mnie było to sztuczne i słabe.

  Nie zrezygnuję jednak z dalszych części cyklu o Erice i Patricku, ponieważ są one dla mnie swoistą kopalnią wiedzy o kraju w którym mieszkam. Poznawanie tradycji oraz słów szwedzkich jest dla mnie niezwykle ważne i dla tego celu mogę się poświęcić i przebrnąć przez mizerną akcję. Będę również kontynuować serię, ponieważ tom pierwszy nie jest do końca takim niewypałem. Jak wspominałam, książka do połowy jest bardzo udana i mam cichą nadzieję, że dalsze będą podobne, że styl autorki uległ polepszeniu i że nie obrosła ona w piórka po udanym debiucie.

  Choć ja nie odnalazłam w niej tego, co według mnie powinien zawierać dobry kryminał, książka jest dobrym przedstawicielem swojego gatunku. Nie będę go odradzała, ale raczej uniknę też zachwalania go znajomym. Dla mnie jest to książka średnia, która mogłaby być lepsza.

FRAGMENTY
·         s.236 "...żadne światło nie jest dla kobiety równie łaskawe jak blask świecy."

·         s.422 "Wypadki chodzą po ludziach, prawda? Lampa się przewraca, powiewa firanka. Drobne zdarzenia, które składają się na jeden wielki przypadek. Można też uznać, że nieszczęścia spadają na ludzi, którzy na to zasłużyli - taki dopust."



Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:

24 komentarze:

  1. Różne opinie słyszałam na temat włąśnie tej książki pani Lackberg. Nie jestem przekonana, czy sięgnę po te kryminały, bo słyszałam o tym, że główna bohaterka jest wielce irytująca. Ale może się skuszę. Też śmiem twierdzić, ze narracja ze strony nie policjanta/śledczego to ciekawy zabieg, rzadko można spotkać coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię powiedzieć czy polecić Ci tę książkę, czy nie. Nie jest ona karygodnie zła, ale nie uchodzi też w moich oczach za dobrą. Możesz zawsze zaryzykować i spróbować. Każde doświadczenie jest mile widziane :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że nie zniechęciłaś się do twórczości Lackberg. To jest jej debiut, więc widać jeszcze, że pisarka potrzebuję nabrać wprawy, ale inne powieści są moim zdaniem już lepsze i bardziej dopracowane. Czytałam, że fabuła tej powieści pierwotnie była umieszczona w opowiadaniu powstałym po kursie pisarskim, na który uczęszczała Lackberg, a dopiero potem historia została rozbudowana, więc sądzę, że to też ma wpływ na taką a nie inną konstrukcję książki. W każdym razie mam nadzieję, że inne jej powieści bardziej Ci się spodobają. A skoro mieszkasz w Szwecji, to pewnie z każdego kąta wyzierają jej książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może być powodem, dlaczego akcja i cały poziom książki jest niestabilny - ten kurs.
      Oczywiście będę dalej czytała ją, w nadziei na lepsze :)
      I tak, masz rację, można bardzo łatwo znaleźć jej książki, także Larssona, ale oczywiście po szwedzku :)
      Spokojnie jeszcze około 3-4 lat i będę mogła takie książki czytać w oryginale :D

      Usuń
    2. Też tak sądzę, chociaż sama niedawno się dopiero dowiedziałam jaka była geneza powstania debiutu Lackberg. W każdym razie od tej pory łagodniej patrzę na "Księżniczkę z lodu" :)
      Trzymam kciuki za czytanie w oryginale, szwedzki wydaje mi się niesamowicie trudny, więc tym bardziej podziwiam, że dajesz radę tam mieszkać :)

      Usuń
    3. Powiem Ci szczerze, że szwedzki nie jest trudny. :) Wystarczy odrobina samozaparcia i da się radę :)
      Najlepsze co tu jest to czasowniki, które odmieniają się tylko raz. Jest bezokolicznik, np. att sova - spać; i odmienia się tylko raz dla każdej osoby: Jag sover, du sover itd. Mam tylko szczerą nadzieję, że będę wytrwała do końca :)

      Usuń
    4. No to rzeczywiście brzmi nie tak źle, bo odmiana czasowników to zmora. Chociaż dla mnie to tak obcobrzmiący język, że nauka od podstaw wydaje się koszmarem.

      Usuń
    5. No ja jestem tu już 6 miesięcy więc przywykłam :) Z nauką każdego języka jest zawsze trudno na początku. Wyobraź sobie zatem co mają ludzie, gdy rozpoczynają się uczyć polskiego od podstaw... ;)

      Usuń
    6. Tak, czytałam, że polski uznawany jest za jeden z najtrudniejszych języków, więc już współczuję wszystkim uczącym się go obcokrajowcom :)

      Usuń
    7. Ja także. I powiem Ci szczerze, że podziwiam każdego, kto porywa się na to, aby rozpocząć naukę języka polskiego. Tutaj, w Szwecji, Szwedzi są niesamowicie tolerancyjni i mili przede wszystkim. Czasem pytają się mnie o polskie słowa i powiem Ci, że jest ubaw. :) Najlepiej jak liczą: jeden - wychodzi bardzo ładnie; dwa - nie mają problemów; ale jak przychodzi trzy - to nikt nie wypowie poprawnie :) Albo dziękuję bardzo, też mają trudność. Dlatego im więcej krajów zwiedzam, tym bardziej kocham swój język. Za niepowtarzalność :)

      Usuń
  3. Muszę się w końcu zapoznać z twórczością tej pisarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie przyjemne doświadczenie :)

      Usuń
  4. "Z reguły bowiem kryminał pisany jest w punktu widzenia policji bądź śledczego. To była bardzo miła odmiana." - Ja też lubię takie odmiany. Lubię, kiedy funkcję detektywa przejmuje inny bohater, niekoniecznie posiadający odpowiednie kompetencje, zaangażowany emocjonalnie (chyba taki zabieg, sztuczka z niewiarygodnym narratorem/narratorką, pozwala na dłuższe ukrywanie sprawcy/sprawczyni przed czytelnikiem). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. Nie jest się przytłoczonym procedurami jakie panują w policji, ograniczonym przez wyższych rangą, a jedyne co może skłonić do milczenia to strach. Również przez ten zabieg książka wydawała mi się mniej kryminałem a więcej opowieścią o Fjallbace. Nastrój małego miasteczka oraz specyficzne zachowania mieszkańców były bardzo dobrze oddane, ale to pewnie dlatego, że autorka mieszka właśnie w tym miasteczku. Dla mnie to było bardzo przyjemne doświadczenie, ponieważ z chęcią pojechałabym do Fjallbacki; mieszkam w dużym mieście i chciałabym zobaczyć jak to jest :)

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale kiedyś na przeczytam żeby sprawdzić czy mi się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde doświadczenie z czytanej książki jest ważne :)
      Mam nadzieję, że Ci się spodoba i będę mogła przeczytać Twoją opinię na Twoim blogu :)

      Usuń
  6. nie zaczytuje się w kryminałach więc sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również rzadko po nie sięgam :)
      Wiadomo, co kto lubi :)

      Usuń
    2. jasne, fantastyka najlepsza ;)
      ps. masz fajną ''myszkę'' - ''wskazówkę'' czy jak to tam się nazywa. :d

      Usuń
    3. Oczywiście, że fantastyka wymiata :)
      A dziękuję :)

      Usuń
  7. Jeśli chodzi o szwedzkie kryminały to właśnie czytam "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" i jestem oczarowana. Wciągnęłam się na maxa. Nie wiem jak by było z "Księżniczką...", ale mogłabym dać jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie czytałam "Mężczyzn...". Jeśli chodzi o "Księżniczkę z lodu" to warto dać jej szansę. Ma w sobie dużo pozytywów :)

      Usuń
  8. Nie czytałam jeszcze Księżniczki z Lodu, ale zamierzam. Zostałam już przestrzeżona przed tym, by nie zrażać się jej debiutem, także wezmę go na zimno. Dobrze też, że wspomniałaś o tych mankamentach, może dzięki temu nie będę przeklinać nad książką, gdyż już wcześniej o nich wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że z odpowiednim nastawieniem książka na pewno Ci się spodoba :)

      Usuń

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal