autor: Christian Jacq
posiadam skąd: pożyczona
od brata G. K.
posiadam od: -
przeczytana:
tytuł oryginału: „La Loi du Desert”
data wydania: pierw.: 1993
polsk.: 1998,2000
wydawnictwo: Libros
tłumaczenie: Wanda
Błońska
liczba stron: 352
ISBN: 83-7227-708-7
kategoria: historyczna
moja ocena: 7/10
seria: Egipski sędzia t.2/3
OPIS
„Egipski sędzia”, trylogia historyczna
napisana w konwencji powieści kryminalnej, rozgrywa się w realiach starożytnego
Egiptu. Młody sędzia Pazer, prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa strażników,
włamania i kradzieży bezcennych skarbów z Wielkiej Piramidy, odkrywa spisek
uknuty przeciwko faraonowi Ramzesowi II. Bardzo niebezpieczni i wszechwładni
przeciwnicy w odwecie doprowadzają do osadzenia Pazera w położonym na pustyni
więzieniu dla recydywistów. Zżera go niepewność jutra oraz tęsknota za żoną,
piękną Neferet. Tymczasem naczelny lekarz kraju, Nebamon, obiecuje Neferet
ocalenie męża, stawia jednak warunek nie do przyjęcia. Neferet nie wie, że wierny
przyjaciel Pazera, zawodowy żołnierz Suti, wyrusza mu na ratunek…
FRAGMENTY
·
~ Nauczanie
mędrca Ptahhotepa, wyjątki z maksymy 5 i 38
„Wielka jest Reguła, trwała
jej skuteczność;
nie została zmieniona od
czasów Ozyrysa.
Nieprawość zdolna jest
zawładnąć ilością,
ale nigdy zło nie doprowadzi
swoich zamiarów
do szczęśliwego portu.
Nie oddawaj się machinacjom
przeciwko
rodzajowi ludzkiemu, gdyż Bóg
karze podobne
działania.
Jeśli wysłuchałeś maksym,
które właśnie
wygłosiłem, każdy z twoich
zmysłów będzie
krokiem na przód.”
MOJA OPINIA
ZACZERPNIĘTE Z KSIĄŻKI
·
rozdział I
Upał był tak przytłaczający, że tylko czarny
skorpion zapuścił się na plac więzienny. Więzienie to, zagubione pomiędzy
doliną Nilu a Wielką Oazą El-Charga, ponad dwieście kilometrów na zachód od
świętego miasta Karnaku, przyjmowało recydywistów. Odbywających ciężkie kary
przymusowych robót. Gdy pozwalała na to temperatura, utrzymywali szlak łączący
dolinę z oazami, po którym kursowały karawany obładowanych towarami osłów.
Po raz dziesiąty chyba sędzia Pazer zwrócił
się do szefa obozu, olbrzyma zdolnego pokonać niezdyscyplinowanych buntowników.
- Nie mogę znieść moich uprzywilejowanych warunków.
Chcę pracować jak inni.
Dość wysoki, szczupły, o kasztanowych
włosach, wysokim czole i zielonych oczach z brązowymi plamkami, Pazer, którego
młodość ulotniła się pod ciężarem doświadczeń, zachował narzucającą szacunek
szlachetną postawę.
- Nie jesteś taki jak oni.
- Jestem więźniem.
- Nie zostałeś skazany, tylko ukryty. Dla
mnie nie istniejesz. W rejestrze nie ma twojego nazwiska ani numeru
identyfikacyjnego.
- To mi nie przeszkadza rąbać skał.
- Wracaj na swoje miejsce.
Dowódca obozu był nieufny wobec tego
sędziego. Czyż nie zdumiał on Egiptu, organizując proces sławnego generała
Aszera, którego najlepszy przyjaciel Pazera, sierżant Suti, oskarżył o
torturowanie podwładnych i mord na egipskim zwiadowcy, a także o współpracę z
odwiecznymi wrogami Egiptu – Beduinami i Libijczykami?
Ciała nieszczęśnika nie odnaleziono we
wskazanym przez Sutiego miejscu. Dlatego też ława przysięgłych, nie mogąc
skazać generała, zadowoliła się żądaniem dodatkowego śledztwa. Dochodzenie
szybko upadło, bo Pazer wpadł w pułapkę i sam został oskarżony o zamordowanie
swego duchowego ojca, mędrca Branira, przyszłego wielkiego kapłana Karnaku.
Uznany za schwytanego na gorącym uczynku, został zatrzymany i bezprawnie
deportowany.
Sędzia usiadł na gorącym piasku w pozycji skryby. Bezustannie rozmyślał o
swojej żonie, Neferet. Długi czas sądził, że Neferet nigdy go nie pokocha, ale
szczęście nadeszło, gwałtowne niczym letnie słońce. Szczęście brutalnie
zdruzgotane, rajski ogród, z którego wygnano go bez nadziei na powrót.
Zerwał się ciepły wiatr, wznosząc w powietrze
ziarna piasku, które chłostały skórę. Pazer, z głową okrytą białą tkaniną, nie
zwracał na to uwagi – wciąż na nowo przeżywał kolejne epizody swego śledztwa.
Błędem młodego prawnika z prowincji, zagubionego
w wielkim mieście Memfis, okazała się zbytnia dokładność w studiowaniu
dziwacznych akt. Odkrył zabójstwo pięciu weteranów, stanowiących honorową straż
wielkiego Sfinksa w Gizie, zwykłą masakrę upozorowaną na nieszczęśliwy wypadek,
kradzież znacznej ilości niebiańskiego żelaza rezerwowanego dla świątyń,
wreszcie spisek, w który wplątane były wysokie osobowości.
Nie zdołał jednak dowieść winy generała
Aszera i jego zamiarów obalenia Ramzesa Wielkiego.
W chwili gdy uzyskał wszelkie pełnomocnictwa,
aby powiązać ze sobą sprzeczne elementy, zdarzyło się nieszczęście.
Pazer rozważał każdą chwilę tej okropnej
nocy: anonimową wiadomość, że jego mistrz, Branir, jest w niebezpieczeństwie;
szalony bieg przez ulice miasta; odkrycie zwłok mędrca z wbitą w szyję igłą z
macicy perłowej; pojawienie się szefa policji, który bez wahania uznał go za
mordercę; haniebne współdziałanie dziekana przedsionka, najwyższego prawnika
miasta; ukrycie jego, Pazera; uwięzienie. A na końcu tej drogi samotna śmierć,
z poczuciem, że prawda nie została ujawniona…
Całą machinację przygotowano mistrzowsko.
Dysponując poparciem Branira, sędzia mógłby prowadzić dochodzenie w świątyniach
i zidentyfikować złodzieja niebiańskiego żelaza. Ale mistrza, podobnie ja
weteranów, wyeliminowali tajemniczy agresorzy, których cele pozostały nieznane.
Dowiedział się, że była wśród nich jakaś kobieta i obcego pochodzenia
mężczyźni. Domysły kierowały się także ku chemikowi imieniem Seszi, dentyście
Kadaszowi i małżonce przedsiębiorcy przewozowego Denesa, bogatego, wpływowego i
nieuczciwego człowieka, lecz nie uzyskał żadnej pewności.
Teraz opierał się upałowi, który niósł wiatr
i piasek, i okropnemu jedzeniu, bo pragnął przeżyć, wziąć w ramiona Neferet i
doczekać zwycięstwa sprawiedliwości.
Co też wymyśli dziekan przedsionka,
hierarchiczny przełożony, by wyjaśnić jego zniknięcie? Jakie oszczerstwa
rozpowszechnia na jego temat?
Ucieczka stąd była utopią, choć obóz otwierał
się na sąsiednie wzgórza. Piechotą daleko nie zajdzie. Uwięziono go tutaj, aby
sczezł. Kiedy już go wyniszczą, gdy straci wszelką nadzieję, zacznie bredzić
jak biedny szaleniec, który wciąż na nowo roztrząsa te same głupstwa.
Ani Neferet, ani Suti nie opuszczą go.
Odrzucą kłamstwa i pomówienia, szukać go będą w całym Egipcie. Musi wytrzymać,
musi sprawić, aby czas płynął w jego żyłach.
Pięciu spiskowców, jak zwykle, zebrało się w
opuszczonej farmie. Atmosfera była radosna, bo plany rozwijały się zgodnie z
ich przewidywaniami.
Każdy dzień zbliżał ich do celu. Po sprofanowaniu
Wielkiej Piramidy Cheopsa i zawłaszczeniu głównych insygniów władzy – złotego
łokcia i testamentu bogów, bez których władza Ramzesa Wielkiego traciła wszelką
prawowitość – każdy dzień zbliżał ich do celu.
Zarówno morderstwo dokonane na pilnujących Sfinksa
weteranach, które pozwoliło im przedostać się podziemnym korytarzem do
piramidy, jak i wyeliminowanie sędziego Pazera stanowiły już nieistotne
incydenty, o których niemal zapomniano.
- Najważniejsze pozostaje do zrobienia –
oświadczył jeden ze spiskowców. – Ramzes trzyma się mocno.
- Nie bądźmy zbyt cierpliwi.
- Mów za siebie!
- Mówię w imieniu wszystkich. Potrzebujemy
jeszcze sporo czasu, aby zbudować fundamenty naszego przyszłego imperium. Im
bardziej Ramzes będzie związany, niezdolny do działań, świadomy, że zdąża ku
klęsce, tym nasze zwycięstwo będzie większe. On nie może nikomu powiedzieć, że
obrabowano Wielką Piramidę i że ośrodek duchowej energii, za którą on jeden
odpowiada, już nie funkcjonuje.
- Jego siły niebawem się wyczerpią. Będzie
musiał wznowić rytuał regeneracji.
- A któż mu to narzuci?
- Tradycja, kapłani i on sam! Nie może
uchylić się od tego obowiązku.
- A pod koniec tych uroczystości musi ukazać
ludowi testament bogów!
- Ten testament, który jest w naszych rękach.
- I wtedy Ramzes zrzeknie się tronu i
ofiaruje go swemu zastępcy.
- Którego my wskażemy.
Spiskowcy już rozkoszowali się zwycięstwem.
Nie pozostawią wyboru następcy Ramzesowi Wielkiemu, sprowadzonemu do roli
niewolnika. Każdy z członków spisku odbierze nagrodę stosowną do ich zasług, a
wszyscy zajmą jutro uprzywilejowane pozycje. Największy kraj świata będzie
należał do nich. Zmienią jego struktury i mechanizmy, wymodelują zgodnie z
własną wizją, radykalnie różną od wyobrażeń Ramzesa, więźnia przeżytych
wartości.
Gdy owoc ten będzie dojrzewał, rozwiną sieć
swoich znajomości, zdobędą sympatyków i sprzymierzeńców. Zbrodnie, przekupstwo,
przemoc… Spiskowcy nie żałowali niczego. To była cena zdobycia władzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal