poniedziałek, 30 marca 2015

Wielkanocnie, niekoniecznie książkowo

  Pamiętacie może, jak przy okazji publikowania mojej opinii o "Martwym Wrogu" i pastwiąc się nad tą książką, wspomniałam mimochodem, że haftuję? Jak pomimo całego mojego samozaparcia oraz woli przetrwania w zakompleksionym, irracjonalnym oraz destrukcyjnym świecie Sookie, nie potrafiłam znaleźć krztyny sensu oraz logiki? 

  Nie kłamałam. Zaczęłam przez nią haftować. Być może dobrze się stało, jednak stwierdzam fakt, że haftowanie może być gorsze niż komputer. Bo przecież mówi się, że komputer to złodziej czasu, jednak wyszywanie przy nim, to pikuś. Materiał o wymiarach 15x20 wyszywałam tydzień. I to wcale nie było skomplikowane...

  Oto efekty:

  Ja wiem, jestem żółtodziobem. Ale z drugiej strony taka mała ozdoba na półce czy ścianie, od razu umila wystrój. I wiem, to nie jest sprawa książkowa, jednak po Sookie dostałam pewnego urazu do książek. Nie wiem kompletnie czego się po nich spodziewać i dlatego zeszły one na drugi plan (ale tylko tymczasowo). Obecnie brnę poprzez świat Stephen Kinga w "Sklepiku z marzeniami" i idzie powoli. Więc może haftowanie to jednak sprawa książkowa? To skutek uboczny?


środa, 18 marca 2015

Martwy Wróg


tytuł:                           Martwy Wróg
autor:                          Charlaine Harris
przeczytana:               16 marca 2015
tytuł oryginału:            "Dead Reckoning"
data wydania: pierw.:  2011
                      polsk.:  2012
wydawnictwo:            MAG
tłumaczenie:               Ewa Wojtczak
liczba stron:               464
ISBN:                        978-83-7480-273-4
kategoria:                   fantastyka/lit. młodzież./romans paranormalny
moja ocena:                2/10
seria:                         Sookie Stackhouse tom 11


  "Stworzył kiedyś, prowadził i rozsyłał na płytach kompaktowych bazę danych, która stanowiła katalog wszystkich 'żyjących' wampirów. Program był popularny nie tylko wśród umarłych, ale także wśród ludzi, szczególnie z firm marketingowych. Jednakże wersja sprzedawana opinii publicznej została ograniczona do tych wampirów, które wyraziły zgodę na włączenie do bazy, czyli była znacznie krótsza. Wciąż egzystuje wiele wampirów, które nie chcą, by ktokolwiek wiedział, że są martwe, co wydawało mi się naprawdę dziwne. W dzisiejszej przesiąkniętej nieumarłymi kulturze łatwo zapomnieć, że mogą istnieć wampiry, które nie chcą się ujawniać istotom ludzkim, wolą więc spać zagrzebane w ziemi albo w opuszczonych budynkach zamiast we własnym domu czy mieszkaniu."


OPIS
  Sookie Stackhouse przyciąga kłopoty jak magnes. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia widzi, jak ktoś podpala bar Merlotte'a, w którym pracuje. Wszyscy myślą, że winni są miejscowi przeciwnicy zmiennokształtnych, ale Sookie podejrzewa kogoś innego. Jakby tego było mało, jej kochanek Eric Northman i jego "dziecko" Pam coś knują. Za wszelką cenę starają się nie dopuścić Sookie do tajemnicy, którą ona chce koniecznie poznać. W końcu jednak dowiaduje się, że prawda jest bardziej niebezpieczna niż mogłaby przypuszczać.

MOJA OPINIA
  Charlaine Harris uznawana jest, przez nieznaną mi publicznosć, za bestsellerową pisarkę od ponad 30 lat... W swojej przeszłości pałała się różnych zawodów, od poezji poprzez sztuki teatralne, a na powieściach skończywszy.

  Do najgłośniejszych jej publikacji należy właśnie cykl The Southern Vampire Mysteries opowiadający o Sookie Stackhouse - kelnerce-telepatce z Luizjany, na podstawie którego HBO nakręciło serial Czysta Krew (True Blood).

  Martwy Wróg  to tom jedenasty wyżej wymienionej serii, wydany w Polsce po raz pierwszy w 2012 roku. Seria liczy sobie aż 13 tomów + opowiadania ze świata Stookie. Istnieje jeszcze jeden tom After Dead: What Came Next in the World of Sookie Stackhouse (październik 2013), który w Polsce nadal nie został przetłumaczony.

  Oczywiście, jak wielu autorów, również i Charlaine Harris posiada profil na fb:
https://www.facebook.com/CharlaineHarris?fref=ts

  Cyklu Sookie Stackhouse opisałam już:

  Pisałam już wcześniej o Charlaine Harris. Wiadomo więc, że nie będzie to pochlebna opinia. W moim odczuciu, papier składający się na tę książkę, jest po prostu marnotrawstwem. Pomijając jednak kwestię materiałów i zaangażowania osób pobocznych, chcę po utyskiwać nad marnością słów spod pióra pani Harris.

  Jak w opisie książki wspomniano, Sookie przyciąga problemy. To prawda. Ktoś faktycznie próbuje podpalić bar, w którym pracuje, później do tego samego baru przychodzą 4 mężczyźni odurzeni krwią wampirzą, oczywiście chcąc porwać Sookie. Eric, mąż Sookie, faktycznie coś przed nią ukrywa. Kłopoty z nowym regentem nawarstwiają się, zwłaszcza gdy ten otwiera dwa nowe bary, robiąc konkurencję nie tylko barowi Merlotte'a, ale także "Fangtasii". W domu Sookie mieszka wróż i pół-wróż będący jej stryjecznym dziadkiem. Z więzienia wyszła Sandra Pelt, będąca jej wrogiem nr 1. Zbliża się przyjęcie z okazji nadania imion dzieciom jej przyjaciółki. A co robi Sookie? Jak przystało na telepatkę, odrobinę histeryczkę i tępą blondynkę (bez urazy dla blondynek, Sookie jest po prostu głupia), użala się nad sobą, jakie to ona ma ciężkie życie. Myślą która wciąż kołacze się jej po głowie to więź łącząca ją i Erica.

  No, szał. Ja rozumiem, że takie problemy mogą dekoncentrować i wybić z równowagi psychicznej. Jednak nic nie tłumaczy tego, jak bezmyślnie i lekkomyślnie postępuje Sookie. Wydawać by się mogło, że po 10 tomach coś jej w głowie się przestawi i stanie się w końcu rozumną istotą, nieprzechwalającą się własną osobą i zaprzestającą ciągłego oceniania jakie ciuchu kto nosi. Otóż nie. Ona wciąż jest irytująca i tak strasznie dziecinna, że po prostu chce mi się płakać. Ten tom jest po prostu napisany tylko po to, żeby był. Nie wnosi kompletnie nic wartościowego do życia czytelnika, a tylko je ogłupia. W moim przypadku, rzucałam książką o stół, daleko od siebie i nawet zebrało mi się na haftowanie, byle tylko nie widzieć tej mordy. (.wybaczcie.za.słowo.emocje.)

  Wiem, że narzekam na warsztat pisarski autorki, wyżywając się na stworzonej przez nią głównej bohaterce. Jednak nie tylko ona jest przykładem miernych wypocin Harris. Wszyscy jej bohaterowie są tak bezbarwni, że każde brudne skarpetki powalają ich na głowę. Dialogi wprost z kosmosu (a może autorka jest jedną z kosmosu?), urywane wątki, brak spostrzegawczości, kilkukrotnie powtarzana akcja, zdania przeinaczane choć sens ich się nie zmienia. Gdyby znalazł się w tej książce jeszcze gwałt, pewnie miałaby ocenę równą 1.

  Wciąż zachodzę w głowę, jak COŚ takiego może być dziełem pisarki bestsellerowej, patronowane przez kawerna.pl, wp.pl, ksiazki.wp.pl, hatak.pl czy qfant. Być może ja po prostu nie pojmuję geniuszu pisarki, a historie, gdzie wampir jest krwiożerczym stworzeniem, są przereklamowane i w istocie tandetne? Gdzie się podział obraz grozy i morderstwa, strach oraz czosnek? Gdzie woda święcona i krzyż? Próżne moje nadzieje...

  Nie wyobrażam sobie jak w dzisiejszym środowisku mogą wyrosnąć młodzi ludzie, karmiąc się takim chłamem. Już zdecydowano, że roczniki 89-93 mają odbyć przymusową służbę wojskową, a kobiety mają być wysyłane na komisję wojskową. Jak dla mnie, jedno z drugim nie idzie w parze. Rzeczywistość, którą tak pragnie uzyskać Harris, to wyblakłe i odległe majaki, podczas gdy nasza kochana Polska umiera. A w księgarniach takie paskudztwo... Wkrótce znów doczekamy się czasów cenzury bądź godzin policyjnych...
  [jach ;/ ] szkoda gadać


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:





czwartek, 12 marca 2015

Dwie Wieże


tytuł:                           Dwie Wieże
autor:                          John Ronald Reuel Tolkien
przeczytana:               10 marca 2015
tytuł oryginału:           "The Lord of The Rings. The Two Towers"
data wydania: pierw.:  1954, 1966
                      polsk.:  2002
wydawnictwo:            Libros
tłumaczenie:               Jerzy Łoziński
liczba stron:               502
ISBN:                        83-7311-370-3
kategoria:                   fantastyka
moja ocena:                10/10
seria:                          Śródziemie
                                  Władca Pierścieni tom 2/3


  "Monarcha zastygł z bezruchu, a po dłuższej chwili przemówił:
  - Entowie! Zanurzając się w mroki legend, zaczynam może odrobinę lepiej pojmować zagadkę drzew. Osobliwych zaiste dni dożyłem. Z dawien dawna hodujemy konie, uprawiamy pola, budujemy domy, robimy narzędzia czy wspieramy w wojennych zapasach Minas Tirith, a wszystkie te zajęcie zwiemy ludzkim życiem, naszą drogą przez świat. Mało się dotychczas troszczyliśmy o to, co leży poza nią. Mamy pieśni, które mówią o podobnych sprawach, ale szybko o nich zapominamy, beztrosko pozostawiając je tylko dzieciom. I oto z zagadkowych miejsc, w pełnym świetle dnia pieśni wstąpimy między nas."


OPIS
  Władca Pierścieni to najsłynniejsza powieść J.R.R. Tolkiena, okrzykniętego przez czytelników "Timesa" pisarzem XX wieku.

   Pierwsza powieść Tolkiena zrodziła się z opowieści, jakie pisarz wymyślał dla swoich małych synków. Tak powstał Hobbit, czyli tam i z powrotem. Powodzenie książki i sympatia, jaką wzbudzili stworzeni przez wyobraźnię pisarza hobbici, skłoniły go do napisania kontynuacji, tym razem przeznaczonej dla dorosłego czytelnika. Władca Pierścieni to zaliczana do szczytowych osiągnięć fantastyki baśniowej epopeja o walce dobra ze złem, osadzona w realiach szczegółowo opisanego fikcyjnego świata. Zamieszkujące go ludy mają własne języki, miary czasu, legendy i mity. Książka zbudziła entuzjazm czytelników. Od połowy lat 60. na całym świecie zaczęły powstawać kluby miłośników twórczości Tolkiena, wydające własne pisma i organizujące tolkienowskie zjazdy.

MOJA OPINIA
  John Ronald Reuel Tolkien, prekursor współczesnej literatury fantasy, angielski filolog, znawca wielu wymarłych języków. W latach 1892-1973 zaszczycił świat swym istnieniem, i to świat powinien mu być wdzięczny za to, że istniał i również za to, że na stałe zapisał się na kartach jego historii, jako jednostka wybitna. W językach, które próbował okiełznać był również język polski, co tylko udowadnia jaką skarbnicą wiedzy był ten człowiek.

  Dwie Wieże tom drugi, osławionej na cały świat, trylogii Władca Pierścieni, spotkał się u mnie z podobnym odbiorem co tom pierwszy. Cała książka podzielona jest na dwie księgi, tj. księgę trzecią i czwartą, będącymi kontynuacją opowieści z Bractwa Pierścieni. Księga trzecia stanowi zapis wydarzeń po rozpadzie Bractwa, ale jej głównymi bohaterami są: Aragorn, Gimli, Legolas, Merry oraz Pippin. Przygody Froda i Sama stanowią zaś tło księgi czwartej.

  Bractwo się rozpadło. Boromir zmarł. Wątpliwości wciąż narastają. Niebezpieczeństwo czyha... Tak wygląda świat, w którym, niestety, przyszło żyć naszym bohaterom. Aragorn oraz jego wierni dwaj towarzysze są zdruzgotani po śmierci ich druha, Boromira. Nie wiedzą również jaki los przytrafił się Powiernikowi Pierścienia, ani co spotkało Merry'ego oraz Pippina. W beznadziei tej sytuacji wyruszają po śladach orków, którzy porwali dwóch małych hobbitów, omylnie biorąc ich za Froda i Sama. I choć wydawać by się mogło, że stąpanie śladami wielkich, stęchłych, obrzydliwych stworów, wydaje się łatwe, to nic bardziej mylnego. Owe stwory są szybkie, bardzo wytrzymałe, a przede wszystkim wytrwałe i targane strachem.

  W księdze trzeciej poznajemy również świat entów. Ich powolną egzystencję, ciągnącą się całymi tysiącleciami, dla których czas upływa, nie pozostawiając na nich znaczących śladów. Opowieści o entach i entianach, pieśni oraz specyficzny język.

  Księga czwarta jest obrazem przygód Froda i Sama. Tuż po tym, jak w przypływie odwagi Frodo zdecydował się na samotną wędrówkę do Mordoru, a jego wierny przyjaciel i pracownik, Sam, podążył w jego ślady. Podążając swą ścieżką nie mogli nie zauważyć, że są śledzeni. Pośród mroków nocy, wydaje im się, że widzą dwie małe plamki w przestrzeni, niczym oczy. Gollum, wieloletni właściciel Pierścienia, wytrwale bieży za nimi, opętany pragnieniem odzyskania Pierścienia. W korowodzie zdarzeń Sméagol stał się ich przewodnikiem. I choć podejrzewali, że czają się w nim czarne myśli, pilnowali się wzajemnie, ustanawiając warty. Nic jednak nie mogło ich przygotować na to, co spotkali, podążając w ślad za Gollumem. Skąd mogli znać drogę, której nigdy wcześniej nie przebyli? Byli przecież tylko dwoma hobbitami z Shire, miłującymi spokój, ciszę, napitek i fajkę.

  Wiem, że nie musiałam opisywać tych wydarzeń, ponieważ są tak dobrze znane, czy to z przeczytanej już książki, czy z filmu. Chciałam jednak, aby każdy mógł poczuć ogrom grozy i niebezpieczeństwa oraz mistrzowsko wykreowany przez Tolkiena świat Śródziemia. Chciałam aby każdy, wraz ze mną, poczuł tę niepewność, wahania oraz strach, który czai się cały czas, niepostrzeżenie, za plecami. Chciałam, żebyście odczuwali wraz ze mną i bohaterami głód i pragnienie i jeszcze większy głód i pragnienie zakończenia tego koszmaru, który maluje się przed oczami. Chciałam, abyście drżeli na samą myśl o stworzeniach, które czają się w cieniu i czekają na wasz błąd. Abyście nasłuchiwali i wyglądali pomocy, jednocześnie szukając drogi wyjścia z impasu, jaki podsuwa nam los. Chciałam, abyście odczuwali i zatracili się całkowicie w tym skrawku Śródziemia przed Wami i za Wami, aby ogarnął Was lęk oraz przerażenie. Chciałam, abyście krzyczeli w ferworze walki, wymachiwali mieczem, toporem, czy strzałami, aby ogarnął Was bitewny szał, niczym szarża. Aby w Waszych żyłach zawrzała krew i gotowość, że oto co właśnie widzicie oczami, oto całkowita rzeczywistość. Świat, który początkowo uporządkowany i dobry, zszedł na manowce, przytłoczony bojaźnią i chęcią władzy. Chciałam, aby zawładnęła Wami chęć skończenia tego rozgardiaszu, aby życie znów było spokojne i melancholijne, aby przestało być nieokiełznaną efemerydą, a stało się piękną opowieścią i pieśnią, która często nawiedzałaby Wasze roześmiane usta oraz niczym niesplątane myśli.

  Chciałam tego wszystkiego dla Was, ponieważ i ja to otrzymałam.
 
FRAGMENTY
  Nie jest możliwym, abym pokazała Wam cały tekst książki. Postów nie byłoby końca. Pokażę za to nieliczne fragmenty, które chciałabym aby były uwidocznione, ze względu na emocje.

Pierwszy fragment jest pieśnią ku czci i pamięci Boromira



Ach... nadzieja. Czasem tylko ona pozostaje. I choć my wiemy, że historia skończy się dobrze, bohaterowie z swym danym momencie życia, nie zdają sobie z tego sprawy...


A czasem trzeba dokonać wyboru. Czy cofnąć się, czy brnąć dalej?


I piękna pieśń entowa. Choć entiany daleko wywędrowały i słuch o nich zaginął, pieśni w sercach entów, pozostały.



"Nie, same opowieści nie mają końca. (...) Tylko kolejne postacie pojawiają się w nich i znikają, kiedy już odegrają swoją rolę. Także i nasza rola się skończy, wcześniej czy później."



Książka bierze udział w następujących wyzwaniach: