autor: Christopher Paolini
przeczytana: 31 maja 2015
tytuł oryginału: "Inheritance. Inheritance, Book Four"
data wydania: pierw.: 2011
polsk.: 2014, Wydanie IV
wydawnictwo: MAG
tłumaczenie: Paulina Braiter
liczba stron: 432
ISBN: 978-83-7480-506-3
kategoria: fantastyka
moja ocena: 7/10
seria: Dziedzictwo tom 5/5
OPIS
"Nowy numer jeden wśród literatury
dziecięcej".
~U.S. News & World Report
"Raz jeszcze wszystkie elementy
fantastyczne układają się w zgrabną całość, a postaci dorastają, rozwijają się
i pogłębiają".
~Booklist
"Czytelników, wypatrujących
niecierpliwie następnego tomu sagi, z pewnością zachwyci ta barwna, dojrzała
opowieść".
~Philadelphia Inquirer
"Jedna z najwspanialszych
opowieści".
~The Observer (UK)
MOJA OPINIA
Christpher Paolini rozpoczął swoją pisarską
krucjatę w wieku 16 lat. Pierwszym i niewątpliwie znanym jego dziełem, jest Eragon. Wydany w 2002 roku przyniósł
autorowi sławę i miano bestsellerowego pisarza. O jego stylu zdania są
podzielone niczym warstwy w cebuli. Jedni twierdzą, że jest objawieniem, że
świat wykreowany jest niezwykle plastyczny i głęboki, że styl pisania, choć
antyczny, nie jest trudny i dlatego przyjemny w odbiorze. Są jednak tacy,
którzy w całym tym worku chwał upolowali negatywy. Według nich postacie w
książce są płaskie niczym papier i tak samo wyblakłe, czyniąc całą opowieść
zwykłą historią. Oto jak ja to widzę.
Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy porwana
Nasuada odzyskuje przytomność i uświadamia sobie, że jest przywiązana do
marmurowego łoża. Przetrzymywana z woli Galbatorixa, torturowana i kuszona,
próbuje nie stracić zmysłów z bólu i dezorientacji. Następnie akcja przenosi
się do osoby Eragona. Wyrusza on do Vroengardu - dawnej smoczej siedziby, aby
przepowiednia od Angeli i Solembuma się dokonała. Zastaje tam tylko ruiny,
jednak wraz z dłuższym pobytem odkrywa, że magia, która tam pozostała stworzyła
dziwne istoty, które nie powinny w ogóle istnieć. Kolejnym bohaterem z punktu
którego opowieść się rozwija, to Roran - brat przyrodni Eragona. Jako zwykły
człowiek, niewładający magią, a jedynie młotem, martwi się o swą żonę, Katrinę
i małą córeczkę, Ismirę. Jeśli zginie w starciu z Galbatorixem, pragnie dla
nich bezpieczeństwa, co się jednak stanie, gdy gniew Shurikana zostanie
skierowany na niewalczące kobiety i dzieci?
Akcja gna, to prawda. Właściwie dzieje się to
tak szybko, że niektórych rzeczy nie rozumiałam, ponieważ zostały
niewytłumaczone. To tak jakby autor chciał naprędce ukończyć książkę, aby mieć
ją z głowy. Pomysł z rozdzieleniem jednego tomu na dwa, to doprawdy porażka. I
wszyscy to wiedzą. Czytałam, że było to odgórnie narzucone wraz z prawami
autorskimi. Jaka jest prawda - nie wiem. Wiem jednak, że efekt końcowy nie
nadał serii większej wagi czy zalet. Właśnie przez oczekiwanie na kolejne
wydarzenia z nowego tomu, traci się ważne szczegóły. Z reguły książkę kończy
takie zdarzenie, które rozwikła się w tomie następnym, jednak jest ono
wystarczająco rozwinięte, aby stanowić spójną całość, nieprzerwaną w połowie.
Zdziwił mnie również fakt, że książka
nie posiadała streszczonych wcześniejszych tomów, ponieważ w Najstarszym, Brisingrze i Dzidzictwie tom I, streszczenia takie
się znalazły, co było dużym plusem.
Ponarzekałam, teraz podam trochę zalet. Niewątpliwą zaletą całej książki jest pomysłowość. Autor nie omijał fragmentów walk, a opisywał je zgrabnie ze szczegółami. Jest to dla mnie zaletą, często bowiem zdarzają się w książkach zminimalizowane opisy, bez emocji i wyobraźni. Czymś, czego mi brakowało, to prawdziwe imiona, które do końca pozostały niewiadome. Autor nie podał ich w pradawnej mowie, opisał jednak co symbolizują. Dla mnie to było odrobinę za mało (dlatego stwierdzam, że autorowi się śpieszyło), nie wnikało to jednak znacząco na akcję, czy na pozytywny odbiór.
Ponarzekałam, teraz podam trochę zalet. Niewątpliwą zaletą całej książki jest pomysłowość. Autor nie omijał fragmentów walk, a opisywał je zgrabnie ze szczegółami. Jest to dla mnie zaletą, często bowiem zdarzają się w książkach zminimalizowane opisy, bez emocji i wyobraźni. Czymś, czego mi brakowało, to prawdziwe imiona, które do końca pozostały niewiadome. Autor nie podał ich w pradawnej mowie, opisał jednak co symbolizują. Dla mnie to było odrobinę za mało (dlatego stwierdzam, że autorowi się śpieszyło), nie wnikało to jednak znacząco na akcję, czy na pozytywny odbiór.
"Roran z rykiem runął na pierwszy
szereg. Wokół niego bryzgała krew, gdy wymachiwał młotem. Czuł, jak pod jego
ciosami pęka metal i kość. Stłoczeni żołnierze byli bezradni. Zabił czterech,
nim jeden zdążył wymierzyć mu pchnięcie mieczem, które Roran zablokował tarczą.
Na końcu ulicy, Nar Garzhvog jednym ciosem
pałki powalił sześciu mężów. Żołnierze zaczęli podnosić się na nogi, nie
zważając na obrażenia, które trwale by ich unieszkodliwiły, gdyby czuli ból, i
Garzhvog uderzył ponownie, miażdżąc ich.
Roran był świadom tylko obecności ludzi przed
sobą, ciężaru młota w dłoni i śliskich od krwi kamieni pod stopami. Łamał i
walił, uskakiwał i pchał, warczał, krzyczał, i zabijał, zabijał, zabijał - aż w
końcu, ku swemu zdumieniu, zamachnął się młotem i natrafił tylko na pustkę.
Jego broń odbiła się od ziemi, krzesząc iskry z bruku, i wzdłuż ręki przebiegła
błyskawica bólu."
W książce, oprócz nieprzerwanie lejącej się
krwi, bywają i momenty, które nadają narracji lekkości. Jest to humor,
odpowiedni, by nie stać się kiczem. Humor odrobinę czarny, wystarczający jednak
aby oddać ludzki charakter, który jest niestabilny.
"Przyjrzawszy się im w akcji, Roran
uznał, że każdy z elfów jest wart co najmniej pięciu ludzi, i to nie licząc ich
zdolności posługiwania się magią. Co do uragli, starał się jedynie schodzić im
z drogi, zwłaszcza Kullom. Wydawało się, że w podnieceniu nie rozróżniają
przyjaciół od wrogów, a Kulle były tak wielkie, że z łatwością mogły zabić
nawet niechcący. Widział, jak jeden z nich zmiażdżył żołnieża pomiędzy swym
udem i ścianą budynku i nawet tego nie zauważył. Innym razem Kull obciął
przeciwnikowi głowę niechcący, unosząc tarczę, gdy się obracał."
Moje ogólne wrażenia są pozytywne, jednak
spodziewałam się czegoś więcej. Gdy zapytacie mnie czego, nie odpowiem,
ponieważ nie wiem. W tomach poprzednich była taka świeżość i element głębi,
który pochłaniał mnie, gdy czytałam. W tym tomie tego nie znalazłam, choć akcja
toczyła się dość szybko. Nie odniosłam wrażenia, że bohaterowie są bezbarwni.
Mieli swój urok, choć niewątpliwie stwierdzam to poprzez pryzmat wszystkich
tomów. Mogłabym książkę polecić z lekkim sercem, lecz wiem, że należałoby
zacząć od tomu pierwszego. Mogę dodać tylko tyle jeszcze, że nie była ona
czasem straconym i przyjemnie mi się ją czytało - jako zakończenie serii.
Najbardziej ze wszystkiego podobał mi się sposób w jaki autor zakończył serię.
Dał taką cichą nadzieję, że może być ona kontynuowana. Jak będzie, się okaże.
FRAGMENTY
·
s.23 "...albowiem
to właśnie wybujała wyobraźnia zmienia ludzi w tchórzy, nie zaś nadmiar
strachu, jak się powszechnie uważa."
· s.125 "Łatwo jest zachować spokój, kiedy nie ma się
żadnych trosk. Prawdziwą próbą naszej samokontroli jest zachowanie spokoju w
trudnej sytuacji."
Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:
Kurczę nigdy nie miałam ochoty na przeczytanie serii o Eragonie, obejrzałam raz film i też jakoś mnie historia nie wciągnęła, więc ta seria pewnie pozostanie przeze mnie nie przeczytana :)
OdpowiedzUsuńSeria ma swój klimat, który tworzą słowa ze starej polszczyzny. Jest trochę dziwnie, ale we wcześniejszych tomach bardziej mi się to podobało. :)
UsuńSzkoda, że nie przeczytasz. Ale nie mogę Cię zmusić ;)
Po tym jak wydawnictwo podzieliło ten tom na dwie części rzuciłem fochem i powiedziałem, że nie będę kupował. Teraz widziałem wersje kieszonkową w cenie 15 złotych za tom. Może się przekonam do zakupu teraz :)
OdpowiedzUsuńSeria nie jest zła, jedynie ten podział na dwie części ostatniego tomu jest głupim pomysłem. Ogólnie mam dobre wspomnienia po całej serii :)
UsuńJeśli lubisz takie smocze klimaty to polecam cykl "Temeraire" Naomi Novik. Bardziej mi przypadł do gustu niż twórczość Paoliniego :)
UsuńJeśli znajdę chwilę to postaram się go zdobyć, jednak mieszkając w Szwecji mam pewną trudność ;)
UsuńWzięłam udział już w tylu wyzwaniach, że niedługo zacznę o nich zapominać :) ale pomyślę również nad Twoim :)
OdpowiedzUsuń