czwartek, 4 czerwca 2015

Dziedzictwo tom II

tytuł:                          Dziedzictwo tom II
autor:                         Christopher Paolini
przeczytana:               31 maja 2015
tytuł oryginału:            "Inheritance. Inheritance, Book Four"
data wydania: pierw.:  2011
                      polsk.:  2014, Wydanie IV
wydawnictwo:            MAG
tłumaczenie:               Paulina Braiter
liczba stron:               432
ISBN:                        978-83-7480-506-3
kategoria:                   fantastyka
moja ocena:               7/10
seria:                          Dziedzictwo tom 5/5


OPIS
  "Nowy numer jeden wśród literatury dziecięcej".
~U.S. News & World Report

  "Raz jeszcze wszystkie elementy fantastyczne układają się w zgrabną całość, a postaci dorastają, rozwijają się i pogłębiają".
~Booklist

  "Czytelników, wypatrujących niecierpliwie następnego tomu sagi, z pewnością zachwyci ta barwna, dojrzała opowieść".
~Philadelphia Inquirer

  "Jedna z najwspanialszych opowieści".
~The Observer (UK)


MOJA OPINIA
  Christpher Paolini rozpoczął swoją pisarską krucjatę w wieku 16 lat. Pierwszym i niewątpliwie znanym jego dziełem, jest Eragon. Wydany w 2002 roku przyniósł autorowi sławę i miano bestsellerowego pisarza. O jego stylu zdania są podzielone niczym warstwy w cebuli. Jedni twierdzą, że jest objawieniem, że świat wykreowany jest niezwykle plastyczny i głęboki, że styl pisania, choć antyczny, nie jest trudny i dlatego przyjemny w odbiorze. Są jednak tacy, którzy w całym tym worku chwał upolowali negatywy. Według nich postacie w książce są płaskie niczym papier i tak samo wyblakłe, czyniąc całą opowieść zwykłą historią. Oto jak ja to widzę.

  Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy porwana Nasuada odzyskuje przytomność i uświadamia sobie, że jest przywiązana do marmurowego łoża. Przetrzymywana z woli Galbatorixa, torturowana i kuszona, próbuje nie stracić zmysłów z bólu i dezorientacji. Następnie akcja przenosi się do osoby Eragona. Wyrusza on do Vroengardu - dawnej smoczej siedziby, aby przepowiednia od Angeli i Solembuma się dokonała. Zastaje tam tylko ruiny, jednak wraz z dłuższym pobytem odkrywa, że magia, która tam pozostała stworzyła dziwne istoty, które nie powinny w ogóle istnieć. Kolejnym bohaterem z punktu którego opowieść się rozwija, to Roran - brat przyrodni Eragona. Jako zwykły człowiek, niewładający magią, a jedynie młotem, martwi się o swą żonę, Katrinę i małą córeczkę, Ismirę. Jeśli zginie w starciu z Galbatorixem, pragnie dla nich bezpieczeństwa, co się jednak stanie, gdy gniew Shurikana zostanie skierowany na niewalczące kobiety i dzieci?

  Akcja gna, to prawda. Właściwie dzieje się to tak szybko, że niektórych rzeczy nie rozumiałam, ponieważ zostały niewytłumaczone. To tak jakby autor chciał naprędce ukończyć książkę, aby mieć ją z głowy. Pomysł z rozdzieleniem jednego tomu na dwa, to doprawdy porażka. I wszyscy to wiedzą. Czytałam, że było to odgórnie narzucone wraz z prawami autorskimi. Jaka jest prawda - nie wiem. Wiem jednak, że efekt końcowy nie nadał serii większej wagi czy zalet. Właśnie przez oczekiwanie na kolejne wydarzenia z nowego tomu, traci się ważne szczegóły. Z reguły książkę kończy takie zdarzenie, które rozwikła się w tomie następnym, jednak jest ono wystarczająco rozwinięte, aby stanowić spójną całość, nieprzerwaną w połowie. Zdziwił mnie również fakt,  że książka nie posiadała streszczonych wcześniejszych tomów, ponieważ w Najstarszym, Brisingrze i Dzidzictwie tom I, streszczenia takie się znalazły, co było dużym plusem.

  Ponarzekałam, teraz podam trochę zalet. Niewątpliwą zaletą całej książki jest pomysłowość. Autor nie omijał fragmentów walk, a opisywał je zgrabnie ze szczegółami. Jest to dla mnie zaletą, często bowiem zdarzają się w książkach zminimalizowane opisy, bez emocji i wyobraźni. Czymś, czego mi brakowało, to prawdziwe imiona, które do końca pozostały niewiadome. Autor nie podał ich w pradawnej mowie, opisał jednak co symbolizują. Dla mnie to było odrobinę za mało (dlatego stwierdzam, że autorowi się śpieszyło), nie wnikało to jednak znacząco na akcję, czy na pozytywny odbiór.

  "Roran z rykiem runął na pierwszy szereg. Wokół niego bryzgała krew, gdy wymachiwał młotem. Czuł, jak pod jego ciosami pęka metal i kość. Stłoczeni żołnierze byli bezradni. Zabił czterech, nim jeden zdążył wymierzyć mu pchnięcie mieczem, które Roran zablokował tarczą.
  Na końcu ulicy, Nar Garzhvog jednym ciosem pałki powalił sześciu mężów. Żołnierze zaczęli podnosić się na nogi, nie zważając na obrażenia, które trwale by ich unieszkodliwiły, gdyby czuli ból, i Garzhvog uderzył ponownie, miażdżąc ich.
  Roran był świadom tylko obecności ludzi przed sobą, ciężaru młota w dłoni i śliskich od krwi kamieni pod stopami. Łamał i walił, uskakiwał i pchał, warczał, krzyczał, i zabijał, zabijał, zabijał - aż w końcu, ku swemu zdumieniu, zamachnął się młotem i natrafił tylko na pustkę. Jego broń odbiła się od ziemi, krzesząc iskry z bruku, i wzdłuż ręki przebiegła błyskawica bólu."

  W książce, oprócz nieprzerwanie lejącej się krwi, bywają i momenty, które nadają narracji lekkości. Jest to humor, odpowiedni, by nie stać się kiczem. Humor odrobinę czarny, wystarczający jednak aby oddać ludzki charakter, który jest niestabilny.

  "Przyjrzawszy się im w akcji, Roran uznał, że każdy z elfów jest wart co najmniej pięciu ludzi, i to nie licząc ich zdolności posługiwania się magią. Co do uragli, starał się jedynie schodzić im z drogi, zwłaszcza Kullom. Wydawało się, że w podnieceniu nie rozróżniają przyjaciół od wrogów, a Kulle były tak wielkie, że z łatwością mogły zabić nawet niechcący. Widział, jak jeden z nich zmiażdżył żołnieża pomiędzy swym udem i ścianą budynku i nawet tego nie zauważył. Innym razem Kull obciął przeciwnikowi głowę niechcący, unosząc tarczę, gdy się obracał."

  Moje ogólne wrażenia są pozytywne, jednak spodziewałam się czegoś więcej. Gdy zapytacie mnie czego, nie odpowiem, ponieważ nie wiem. W tomach poprzednich była taka świeżość i element głębi, który pochłaniał mnie, gdy czytałam. W tym tomie tego nie znalazłam, choć akcja toczyła się dość szybko. Nie odniosłam wrażenia, że bohaterowie są bezbarwni. Mieli swój urok, choć niewątpliwie stwierdzam to poprzez pryzmat wszystkich tomów. Mogłabym książkę polecić z lekkim sercem, lecz wiem, że należałoby zacząć od tomu pierwszego. Mogę dodać tylko tyle jeszcze, że nie była ona czasem straconym i przyjemnie mi się ją czytało - jako zakończenie serii. Najbardziej ze wszystkiego podobał mi się sposób w jaki autor zakończył serię. Dał taką cichą nadzieję, że może być ona kontynuowana. Jak będzie, się okaże.

FRAGMENTY
·         s.23 "...albowiem to właśnie wybujała wyobraźnia zmienia ludzi w tchórzy, nie zaś nadmiar strachu, jak się powszechnie uważa."

·    s.125 "Łatwo jest zachować spokój, kiedy nie ma się żadnych trosk. Prawdziwą próbą naszej samokontroli jest zachowanie spokoju w trudnej sytuacji."


Książka bierze udział w następujących wyzwaniach:
    

7 komentarzy:

  1. Kurczę nigdy nie miałam ochoty na przeczytanie serii o Eragonie, obejrzałam raz film i też jakoś mnie historia nie wciągnęła, więc ta seria pewnie pozostanie przeze mnie nie przeczytana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria ma swój klimat, który tworzą słowa ze starej polszczyzny. Jest trochę dziwnie, ale we wcześniejszych tomach bardziej mi się to podobało. :)
      Szkoda, że nie przeczytasz. Ale nie mogę Cię zmusić ;)

      Usuń
  2. Po tym jak wydawnictwo podzieliło ten tom na dwie części rzuciłem fochem i powiedziałem, że nie będę kupował. Teraz widziałem wersje kieszonkową w cenie 15 złotych za tom. Może się przekonam do zakupu teraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seria nie jest zła, jedynie ten podział na dwie części ostatniego tomu jest głupim pomysłem. Ogólnie mam dobre wspomnienia po całej serii :)

      Usuń
    2. Jeśli lubisz takie smocze klimaty to polecam cykl "Temeraire" Naomi Novik. Bardziej mi przypadł do gustu niż twórczość Paoliniego :)

      Usuń
    3. Jeśli znajdę chwilę to postaram się go zdobyć, jednak mieszkając w Szwecji mam pewną trudność ;)

      Usuń
  3. Wzięłam udział już w tylu wyzwaniach, że niedługo zacznę o nich zapominać :) ale pomyślę również nad Twoim :)

    OdpowiedzUsuń

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal