poniedziałek, 30 marca 2015

Wielkanocnie, niekoniecznie książkowo

  Pamiętacie może, jak przy okazji publikowania mojej opinii o "Martwym Wrogu" i pastwiąc się nad tą książką, wspomniałam mimochodem, że haftuję? Jak pomimo całego mojego samozaparcia oraz woli przetrwania w zakompleksionym, irracjonalnym oraz destrukcyjnym świecie Sookie, nie potrafiłam znaleźć krztyny sensu oraz logiki? 

  Nie kłamałam. Zaczęłam przez nią haftować. Być może dobrze się stało, jednak stwierdzam fakt, że haftowanie może być gorsze niż komputer. Bo przecież mówi się, że komputer to złodziej czasu, jednak wyszywanie przy nim, to pikuś. Materiał o wymiarach 15x20 wyszywałam tydzień. I to wcale nie było skomplikowane...

  Oto efekty:

  Ja wiem, jestem żółtodziobem. Ale z drugiej strony taka mała ozdoba na półce czy ścianie, od razu umila wystrój. I wiem, to nie jest sprawa książkowa, jednak po Sookie dostałam pewnego urazu do książek. Nie wiem kompletnie czego się po nich spodziewać i dlatego zeszły one na drugi plan (ale tylko tymczasowo). Obecnie brnę poprzez świat Stephen Kinga w "Sklepiku z marzeniami" i idzie powoli. Więc może haftowanie to jednak sprawa książkowa? To skutek uboczny?


24 komentarze:

  1. Wow. Masz wielki talent. Nie samymi książkami człowiek żyje. A haftowanie to według mnie ciekawe i relaksujące zajęcie. I chociaż nigdy nie próbowałam nic haftować to dzięki Tobie poczułam, ze chce spróbować. :)
    PS. Komicznie wyglądają te zajączki w połączeniu z szablonem i kursorem w kształcie ręki kościotrupa. :) W pozytywnym tego słowa znaczeniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, haftowanie może relaksować :) I cieszę się, że mogłam Cię zainspirować :)

      A co do ręki i zajączków, to wcześniej tego nie zauważyłam, gdy publikowałam tego posta :) masz jednak rację - dziwne zestawienie :)

      Usuń
  2. Fantastyczny haft. Sympatyczny i w sam raz na święta :)
    A na książki się nie obrażaj, może po prostu uważniej dobieraj lektury. Wiem, jak to jest być zmęczonym słabym poziomem książki, ostatnio zdarzają mi się takie opowiastki, że szkoda słów. Mimo to szukam w zalewie literackiej słabizny perełek i znajduje je, co prawda rzadko, ale warto czekać na te chwile literackich uniesień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      A co do książek, to zawsze w roku przychodzi mi taki okres, gdy sięgam po nie odrobinę rzadziej. Nigdy jednak nie potrafiłam porzucić ich na stałe, więc na pewno i tym razem to minie :)

      Usuń
  3. Haftowanie pamiętam z zajęć techniki w szkole podstawowej i pamiętam, że wtedy bardzo mi się to podobało ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ślicznie! ja do artystycznego tworzenia mam dwie lewe ręce, więc podziwiam. :)
    myślę, że czytanie ma różne skutki uboczne, nie tylko haftowanie. dzięki nim napewno możemy zainteresować się wieloma nowymi rzeczami, umiejętnościami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że komuś się podoba :) Obawiałam się, publikując posta...

      Usuń
  5. wygląda bardzo ładnie, ja niestety mam dwie lewe ręce. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie jest tak źle :) to łatwe i sądzę, że mogłabyś się spokojnie nauczyć :)

      Usuń
  6. Wyszywałam kiedyś krzyżykami :) ale to było jak miałam 6-8 lat, mama wyszywała to i ja. Do dziś mam parę mniejszych wyrobów, które sobie sprawiłam, ale obecnie mniej mnie to kręci :) wyszło Ci naprawdę ładnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu mnie zebrało na to haftowanie. Kiedyś tego nie znosiłam i upierałam się, że nigdy tego nie będę robić, a tu proszę... :) widać, że kobieta zmienną jest :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mam nadzieję, że nie popadnę w samozachwyt :)

      Usuń
  8. Ja jak byłam chora, to zaczęłam robić na szydełku. Gdy wyzdrowiałam wyrzuciłam szydełko :-) Twoje cuda są piękne (i bardzo wartościowe!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też rzuciłam szydełko... i żałuję, bo czasem wychodzą z niego przepiękne rzeczy. :)
      Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń
  9. Żółtodziobem? Chyba raczy Pani żartować :D To jest po prostu piękne :) Ja bym tak nie umiała, bo jednak jestem kompletnym antytalentem do wszystkiego wymagającego użycia rąk ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A książki czytasz? Więc nie jesteś rączko-antytalentem. Przecież książkę trzymać trzeba :)
      Cieszę się, że się podoba :) Bardzo. :D

      Usuń
    2. Nie będę wspominać ile razy mi te książki z rak wypadają... ;)

      Usuń
    3. Lepiej nie za często, bo książki ważna sprawa :)

      Usuń
  10. Nominowałam Cię do LBA :) Więcej informacji na: http://booksofmeworld.blogspot.com/2015/04/dwie-pieczenie-na-jednym-ogniu-lba-5-i.html

    OdpowiedzUsuń
  11. tej formy relaksu jeszcze nie testowalam

    OdpowiedzUsuń

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal