piątek, 13 czerwca 2014

5 Days to Die #5


tytuł:                           5 Days to Die #5
autor:                         Scenariusz: Andy Schmidt
                           Rysunki: Chee Yang Ong
posiadam od:               -
przeczytana:               20 maja 2013
tytuł oryginału:            „5 Days to Die #5” wydanie I
data wydania: pierw.:  2010
                      polsk.:  tłumaczenie autorskie
wydawnictwo:            IDW PUBLISHING
tłumaczenie:               tłumaczenie autorskie
liczba stron:                32
ISBN:                        -
kategoria:                   komiks
moja ocena:                7/10
seria:                          5 Days to Die #5/5



ZAWARTOŚĆ ZBIORU
Scenariusz: Andy Schmidt
Rysunki: Chee Yang Ong
Liternictwo: Robbie Robbins
Edycja: Bob Schreck

OPIS
  Detektywowi Rayowi Crisarze zostało pięć dni życia. Pięć dni, by powstrzymać Hovermana, mafioza, którego Ray posądza o atak na jego rodzinę, wskutek którego zginęła jego żona, a córka została poważnie ranna. Rayowi zaczyna brakować czasu na powstrzymanie mordercy i człowieka, który za tym stoi. Zostały mu dwadzieścia cztery godziny…

   PODZIĘKOWANIA
  Przez ostatnie cztery numery, Chee i ja opowiadaliśmy głównie o sobie, więc przyszedł czas, by wspomnieć o wszystkich pozostałych. Choć to tylko wierzchołek góry lodowej, którym powinniśmy podziękować, za to, że 5 Days to Die ujrzało światło dzienne. Dziękuję mojej żonie za jej odwagę i długie weekendy, kiedy zajmowała się Calem, bym mógł w spokoju pisać. Oczywiście dziękuję też mojemu synowi. Ten komiks dedykowany jest tobie, Cale. Moi dwaj bracia, Arne i Craig, posłużyli mi za redaktorów. Ci dwaj goście wprowadzili mnie w świat komiksu, za co jestem im dozgonnie wdzięczny. Mój kumpel z Nowego Jorku, Skid, również wziął na siebie sporą część redaktorskich obowiązków. Chee, jesteś cudowny. Dziękuję ci za narysowanie, nałożenie tuszów i pokolorowanie całej serii. Naprawdę nie mam słów. By wyrazić swoją wdzięczność. Świetne okładki są dziełami moich kilku przyjaciół, których poznałem w ciągu ostatnich lat. Dziękuję wam, chłopaki. Oto i oni: David Finch i Chris Sotomayor (numer 1), Michael Avon Oeming i Chee (numer 2), Ben Templesmith (#3), Gabriele Dell’Otto (#4) oraz Pablo Raimondi i Brian Reber (#5). Podziękowania należą się też Chrisowi Ryallowi, Tedowi Adamsowi i reszcie ekipy z IDW, w tym Robbiemu Robbinsowi, który zajął się liternictwem, Chrisowi Mowry’emu i Shawnawi Lee – liternikom testowym, którzy pomogli przepchnąć ten projekt oraz AnnaMarii White za jej marketingowe działania. Dziękuję Bobowi Schreckowi za poprawienie moich kiepskich dialogów. Kolejne dzięki składam na ręce Ricka Jacobsa z Circle of Confusion – kompanii, która wierzy w pomysły i dobre historie. Następne Rayowi Crisarze i Mattowi Hovermanowi – i nie chodzi tu o postacie komiksowe, tylko o mich uczniów z Comics Experience, których imiona wykorzystałem nazywając głównego bohatera pozytywnego i negatywnego. Nie mam pojęcia, dlaczego tak zrobiłem – po prostu czułem, że to właściwe (nie, żebyś był zły, Matt). Na samym końcu dziękuję czytelnikom i sprzedawcom, którzy wspierają cały komiksowy biznes. Mam nadzieję, że komiks wart jest 3 dolarów i 99 centów. Dziękuję bardzo.

Andy Schmidt, Lipiec 2010

  Chciałem podziękować Bobowi Schreckowi, Tedowi Adamsowi, Robbiemu Robbinsowi, Chrisowi Ryallowi, Chrisowi Mowry’emu i wszystkim ludziom z IDW, dzięki którym wydanie 5 Days to Die było możliwe. Dziękuję wspaniałym artystom, którzy stworzyli okładki: Dave’owi Finchowi, Mike’owi Oemingowi, Benowi Templesmithowi, Gabrielowi Dell’Otto, Pablowi Raimondiemu i Brianowi Reberowi. Dziękuję mej kochanej żonie, która grała rolę cheerleaderki, trenera i puszczała mi muzykę, kiedy ja tworzyłem kolejne plansze. Przede wszystkim chce jednak podziękować Andy’emu, któremu będę wdzięczny po wsze czasy za szansę towarzyszenia mu w tej podróży. Dzięki wielkie. Mam nadzieję, że kiedyś ci się odwdzięczę.
Chee, Sierpień 2010
  
MOJA OPINIA
  Wszystkie tragiczne przygody powinny się pięknie kończyć, ponieważ tyle w nich bólu, że samo zakończenie wprost samo prosi się o happy end. Naiwnie wierzyłam, że tutaj też tak będzie… Niestety nie. I mimo to komiks wciąż jest bardzo dobry i ten sad end nie umniejsza na jego wartości. Ray w końcu zrozumiał, że prześladowca którego widział przy swoim łóżku w szpitalu jest postacią wykreowaną przez niego samego. Odłamki jakie przesuwały się w stronę jego mózgu uszkodziły pewną część odpowiadającą za pamięć i percepcję. I niestety dostały się tak daleko, że ostatnie słowa jakie Ray chciał powiedzieć swojej córce Suzie, przekazał jego kolega policjant. Niestety los nie obchodzi się ze wszystkimi sprawiedliwie, i pomimo że to tylko komiks, ta prawda życiowa jest również i w nim widoczna.

FRAGMENTY
  • napis nagrobny Raymonda Callawaya Crisary

„I did my best, it wasn’t much
I couldn’t feel, so I tried to touch
I’ve told the truth, I didn’t come to fool you
And even though
It all went wrong
I’ll stand before the Lord of the Song
With nothing on my tongue but Hallelujah”
~Leonard Cohen

  • napis nagrobny Debry Anderson Crisary

„And the songbirds are singing
Like they know the score
And I love you, I love you, I love you
Like never before”
~Christine McVie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal