tytuł: Śmierć Anioła
autor: John Sack
posiadam od: sierpień 2012
przeczytana: 2 kwietnia 2013
tytuł oryginału: „Angel’s Passage”
data wydania: pierw.: 2009
polsk.: wydanie II, 2009; op. twarda
wydawnictwo: Albatros
tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
liczba stron: 464
ISBN: 978-83-7359-866-9 (oprawa twarda)
978-83-7359-865-2 (oprawa miękka)
kategoria: historyczna
moja ocena: 1/10
seria: Historyczna [Albatros]
OPIS
Nowa
powieść autora bestsellerowego „Spisku franciszkanów”. Akcja książki toczy się
w II połowie XIII wieku po śmierci świętego Franciszka z Asyżu, w okresie
jednego z najgorszych pontyfikatów w historii.
Todi, Italia. Młody, szlachetnie urodzony
Angelo Lorenzini dziedziczy po swoich przodkach nie tylko tytuł, ale również
straszliwą ułomność. Przed laty kmiecie z zamku Il Lupo obłożyli jego dziadka morderczą klątwą. Z każdą kolejną
pełnią księżyca ciało Angela nabiera coraz więcej wilczych cech, a on sam mimo
wewnętrznego oporu przeobraża się w stworzenie z mitów i legend – lupo mannaro, czyli wilkołaka. Tylko
jedna osoba naprawdę wierzy, że drzemiące w dziedzicu zło można zdusić. Maria
Vidone, prosta wieśniaczka z osady pod zamkiem, pierwsza miłość Angela i matka
jego nieślubnego dziecka, odkrywa w swym ukochanym nieprzebrane pokłady dobra.
Czy podążając śladami św. Franciszka uda mu się uwolnić od klątwy i obudzić
drzemiącego w nim anioła? Od najmłodszych lat zaprzysięgłym wrogiem Angela jest
Benedetto Gaetani, bratanek biskupa Todi, późniejszy papież Bonifacy VIII. To z
jego rozkazu Angelo trafi do lochu…
MOJA OPINIA
Z niewyobrażalnie wielkim wysiłkiem przebrnęłam przez to „coś”, bo obraziłabym słowo książka, gdybym je tu użyła. Klasyczny dowód na to, by nie oceniać książki po okładce…;/
Jak to przetrwałam? Sama się dziwię. Głośna muzyka i filmy, byle tylko nie skupiać się w czasie czytania…
Książka, która jest równie pociągająca, co muszla klozetowa i równie jak ona pouczająca i inteligentna. Totalne dno… Gdyby istniała ocena „0” to pewnie bym ją tu dała, ale nie ma…
Jak wydawnictwo Albatros mogło się tak zbrukać…?
FRAGMENTY
·
s.214,215 wiersz
Angela:
Twe zielone kocie oczy płoną
namiętnością…
Całuję policzki, brwi, wgłębienie na
szyi…
Palce przesuwają się po wilgotnych
konturach ciała,
Unoszą się na twych piegowatych
piersiach,
Czując brodawki twardniejące od
oczekiwania…
Naucz mnie tego, co sprawia ci rozkosz…
Otwieram cię delikatnie jak kwiat,
Zbierając nektar językiem.
Prześlizguję się po jedwabnej skórze
I znikam w twoim wnętrzu,
Badając tajemne miejsca.
Nasze pocałunki stają się coraz
gorętsze.
Dotykamy się całą wieczność,
Poruszając niczym jedna istota.
Twoje dłonie pieszczę moje ramiona i
szyję.
Jęczysz z rozkoszy i delikatnie gryziesz
mnie w ucho,
Dotykając je wilgotnym koniuszkiem
języka…
Woń, która nas ogarnia, jest ciepła i
surowa,
Pełna zwierzęcej słodyczy…
Rytm twych oddechów i krzyków narasta,
Wyprężasz się i pulsujesz obok mnie,
Dopóki nie eksploduje płonący w nas
ogień,
Wypalając na wieki znak miłości…
· s.224 „…gdy przychodzimy na świat, wszyscy jesteśmy piękni,
kiedy stajemy na ślubnym kobiercu, wszyscyśmy dobrzy, a gdy umieramy wszyscy
jesteśmy święci.”
ZACZERPNIĘTE Z KSIĄŻKI – Śmierć Anioła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam :)
Będzie mi miło, gdy odwiedzając tę stronę, zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
Pozdrawiam,
Crystal